"Dupa wołowa" to najdelikatniejszy cytat, który znalazł się w broszurze finansowanej przez Miejskie Centrum Kultury w Stargardzie Szczecińskim. Gdy wiceprezydent zobaczył fragment projektu, wydanego za publiczne pieniądze, był zaskoczony. Uznał jednak, że jest to "sztuka i trzeba ją promować".
Fragment twórczości artysty z Piły, podzielił stargardzkie społeczeństwo. Część uważa to za sztukę i nie podważa wartości. Druga zaś strona jest zbulwersowana, że za publiczne pieniądze publikuje się broszury pełne wulgaryzmów i agresji słownej.
Mieszkańcy Stargardu i lokalni politycy żądają wyjaśnień od dyrektora centrum kultury. Dyrekcja MCK jednak milczy, nie chce też ujawnić, ile miasto wydało na ową twórczość. - Ta koszmarna książeczka nie powinna ujrzeć światła dziennego - uważają stargardzianie. - Nie można cenzurować twórczości artystów - kontrują urzędnicy.
- Absolutnie nie odebrałem tych cytatów jako szydzenia z Pisma Świętego - mówi Rafał Zając, zastępca prezydenta miasta. - To tylko kwestia przedstawienia wizji autora.
- Mnie słowa tego pana nie szokują i nie irytują - twierdzi Elżbieta Świderska, naczelnik wydziału kultury, który sprawuje pieczę nad SCK. - Każdy ma prawo do widzenia świata własnymi oczami. Nie powinno się cenzurować twórczości artystów.
Książeczka powstała z okazji wystawy "Szylkretowa Pelisa z Gipiury", prezentowanej w galerii SCK. Ponad 20-stronicowa broszura zawiera teksty jednego z uczestników ekspozycji.
Publikacja była rozdawana podczas wernisażu, zorganizowanego w ramach obchodów Dni Stargardu. Składają się na nią prace artystów m.in. ze Stargardu, Piły, Czaplinka, Poznania, a także Berlina. Szokująca jest jest druga część katalogu, w której swoją "twórczość" prezentuje Paweł Baranowski z Piły. Jest on autorem książek, uczestnikiem wielu krajowych wystaw i konferencji naukowych. Niegdyś także był nauczycielem akademickim.
Źródło: Głos szczeciński