Niespełna siedem minut trwał poród, do którego doszło wczoraj w jednej ze szczecińskich taksówek. Mama z córką są w szpitalu i czują się dobrze. Taksówkarz długo nie zapomni tego kursu.
Pani Mariola Merta wezwała taksówkę w momencie, gdy poczuła silne skurcze. Miała nadzieję, że uda jej się dojechać do szpitala. Stało się jednak inaczej. - Jak wsiadłam do taksówki to od razu zaczęłam rodzić. Czułam, że już tego nie powstrzymam i tak się stało. Urodziłam dziecko na tylnym siedzeniu taksówki - wspomina mama małej Michaliny.
Silne nerwy
Podekscytowanie słychać też w głosie taksówkarza. - Pojechałem, było zaznaczone, że pilne, bo pani rodzi. Jechałem przez całe miasto, a pani w środku drogi stwierdziła, że już rodzi i że główka wychodzi - relacjonuje kierowca.
Zarówno mama, jak i dziecko zostali przebadani przez lekarza. Okazało się, że wszystko jest w porządku. Mała Michalina z mamą już dziś wyjdą ze szpitala. Kobieta zapowiedziała, że na drugie imię da swojej córce Oktawia - na cześć samochodu, w którym dziecko przyszło na świat.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24