Nie będzie kolejnej kłótni o samolot i miejce przy stole konferencyjnym: Donald Tusk zapowiedział, ze jeśli prezydent będzie chciał się udać 7 listopada na szczyt do Brukseli, ustąpi mu miejsca i sam nie poleci. A swoje blisko dwugodzinne spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim ocenił jako "merytoryczne".
- Jutro powiadomię prezydenta, że jeśli jest zdecydowany, że musi jechać do Brukseli, to ja ustąpię - zapowiedział Tusk na konferencji prasowej po spotkaniu z szefem PiS. Czy oznacza to koniec wojny między Pałacem a kancelarią premiera? Niewykluczone. Wiele też wskazuje na to, że mocno napięte od miesięcy relacje między rządem a opozycją nieco się polepszyły. A przynajmniej – nie pogorszyły.
"Rozmowa była merytoryczna"
Tusk po spotkaniu z Kaczyńskim wyszedł do dziennikarzy wyraźnie rozluźniony, o rozmowach mówił spokojnie, momentami nawet komplementował szefa PiS. - Rozmowa była merytoryczna. Różnimy się w poglądach, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu miałem wrażenie dobrej woli ze strony opozycji – mówił.
Pytany, dlaczego Jarosław Kaczyński nie skorzystał z jego zaproszenia do wspólnej konferencji, Tusk odparł: - Nie róbmy złej atmosfery. Jarosław Kaczyński poinformował mnie, że umówił się z dziennikarzami w siedzibie swojej partii, a ja jako gospodarz nie mogłem być przesadnie nachalny. Żadnego konfliktu tu nie było - przekonywał szef rządu.
PiS nie poprze euro w 2011
Jakie są konkrety po spotkaniu? Na poparcie PiS przy szybkiej ścieżce wprowadzenia euro, co wiąże się ze zmianą konstytucji, rząd nie ma co liczyć. - Prezes PiS i jego partia są zainteresowani późniejszym terminem, bez precyzowania daty. Przyjęliśmy to do wiadomości - relacjonował Tusk. - Ustaliliśmy też, że będzie okazja się spotkać i mam nadzieję, że nastąpi zbliżenie stanowisk. Nasz argument jest taki: Polska, zwłaszcza w dobie kryzysu, jest bezpieczniejsza w strefie euro – dodał.
W tej sprawie Tusk jeszcze w tym tygodniu chce się spotkać z liderami wszystkich ugrupowań parlamentarnych. Chce im zarekomendować rozwiązania przewidziane w mapie drogowej przyjęcia euro, którą na wtorkowym posiedzeniu zatwierdzi rząd, a następnie zostanie przedstawiona prezydentowi podczas Rady Gabinetowej.
- Zdaję sobie sprawę, że tutaj jest potrzebna współpraca rządu i opozycji i mam nadzieję, że przekonamy PiS, by podjęli współpracę nad tym ambitnym zadaniem - powiedział premier.
Rząd nie zwiększy deficytu
Odmienne zdanie wystąpiło też w podejściu do budżetu. Jak poinformował premier, Jarosław Kaczyński zaproponował zwiększenie deficytu jako remedium na kryzys, a rząd takich kroków podejmować nie zamierza.
Nie będzie też głęboko interweniować na rynku finansowym. - Przygotowujemy instrumenty, które umożliwią - w razie potrzeby - pewien typ gwarancji dla pożyczek międzybankowych. Ale jesteśmy tutaj też bardzo ostrożni - zastrzegł premier. - Czy banki powinny dostawać gwarancje i większe pieniądze, tutaj zastanowimy się dwa razy zanim podejmiemy decyzje. One powinny być odważne, ale musimy brać pod uwagę fakt, że publiczne pieniądze powinny przede wszystkim służyć ludziom - podkreślił premier.
"Kryzys przetrwamy"
W jednym premier i lider opozycji się zgodzili: kryzys gospodarczy przetrwamy. - Polska może oprzeć się większości złych skutków tej dość krytycznej sytuacji w wymiarze globalnym. Obaj z prezesem Kaczyńskim jesteśmy przekonani, że Polska da radę - stwierdził Tusk.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24, PAP/Radek Pietruszka