Polskie władze powinny się dostosować do orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zamrozić istniejący stan i czekać na ostateczny werdykt - powiedział w "Faktach po Faktach" Leszek Miller, były premier i były szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Inny były szef rządu, Kazimierz Marcinkiewicz, wyraził opinię, że piątkowa decyzja trybunału została wydana tak szybko, bo "cały czas były szybkie, nagłe ruchy władz polskich".
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zdecydował o zastosowaniu tak zwanych środków tymczasowych i zawieszeniu stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym. Chodzi m.in. o przywrócenie sędziów przeniesionych w stan spoczynku.
W ocenie Leszka Millera "to bardzo głęboka decyzja, zasadniczo zmieniająca stan obecny". - Zresztą należało się tego spodziewać, bo Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej niezwykle energicznie i twardo reaguje w każdym takim przypadku, gdzie zachodzi domniemanie, że jest naruszana niezawisłość sędziowska - zauważył. Zaznaczył, że polscy sędziowie nie orzekają tylko w imieniu Polski, ale są częścią europejskiego wymiaru sprawiedliwości.
Zdaniem byłego premiera "polskie władze powinny się dostosować do tego orzeczenia, zamrozić istniejący stan i odwiesić procesy, które miały miejsce". - To znaczy wrócić do stanu z lipca tego roku i czekać na ostateczny werdykt (TSUE), który zapadnie w czasie przewodu sądowego - sprecyzował Miller.
"Powinni wykonać to orzeczenie"
Leszek Miller twierdząco odpowiedział na pytanie, czy prezydent Andrzej Duda od dzisiaj powinien znowu uznawać Małgorzatę Gersdorf za pierwszą prezes Sądu Najwyższego. - Tak powinien zrobić, tym bardziej, że zgodnie z polską konstytucją pani Gersdorf nigdy nie przestała być pierwszym prezesem Sądu Najwyższego - zauważył.
Jego zdaniem sędziowie, którzy musieli przejść w stan spoczynku, powinni teraz wrócić do pracy, a prezydent nie powinien zaprzysięgać nowych.
- Jeżeli polskie władze chcą wydać czytelny sygnał, że poważnie traktują instytucje unijne i trybunał sprawiedliwości, to powinny, nie kombinując i nie podejmując żadnych gier, wykonać to orzeczenie - podkreślił Miller.
Ocenił, że nie ma możliwości odwołania się od postanowienia TSUE, co już zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Ono może być zmienione w trakcie procesu - zaznaczył.
"Były szybkie, nagłe ruchy władz polskich"
Były szef rządu koalicji PiS-Samoobrona Kazimierz Marcinkiewicz wyraził opinię, że TSUE będzie czekał na stanowisko Polski.
- Po otrzymaniu tego stanowiska w odpowiednim czasie, pewnie dwóch, trzech miesięcy, zajmie ostateczne stanowisko. Natomiast to dzisiejsze stanowisko (...), to zabezpieczenie, jest tak szybko wydane ze względu na to, że cały czas prezydent powoływał nowych (sędziów - red.), że cały czas były szybkie, nagłe ruchy władz polskich, żeby Sąd Najwyższy jak najszybciej i jak najdalej zmienić - tłumaczył.
"To byłoby przyznanie się do bardzo widowiskowej porażki"
Leszek Miller zgodził się z piątkową wypowiedzią rzecznika prezydenta Dudy, Błażeja Spychalskiego, że wobec orzeczenia TSUE "wydaje się, że trzeba jakieś decyzje podjąć i powinien je podejmować polski rząd. Być może jedną z takich decyzji mogłaby być decyzja o nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym".
Zdaniem Millera, tak należałoby postąpić. - Tylko ja nie sądzę, aby to mogło mieć miejsce, bo to by oznaczało, że cała ta konstrukcja tak zwanej reformy zawaliła się, rozsypała się na naszych oczach. To byłoby przyznanie się do bardzo widowiskowej porażki, klęski, na co zapewne pan prezes Kaczyński się nie zgodzi - zaznaczył.
Kazimierz Marcinkiewicz zauważył, że prezes PiS kilka dni temu "powiedział w wywiadzie bardzo jasno, że reforma sądownictwa zostanie przeprowadzona do końca i że nikt Prawa i Sprawiedliwości nie powstrzyma".
- To stanowisko jest jednoznaczne i powtarzane przez niego wielokrotnie - dodał.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24