Do działania potrzebny jest "złoty środek" - mówił w internetowej dogrywce "Rozmowy Piaseckiego" Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i były szef MON. Odniósł się w ten sposób do powstania klubu Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska, do którego przeszło aż siedmioro posłów Nowoczesnej z Kamilą Gasiuk-Pihowicz na czele. Zapewniał przy tym, że Platforma nie chce w ten sposób nikogo "zjadać".
W środę klub PO zmienił nazwę na Klub Parlamentarny Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska. Dołączyło do niego osiem osób: siedmioro posłów Nowoczesnej oraz poseł Piotr Misiło, który został wcześniej wykluczony z Nowoczesnej. Oznacza to, że klub Nowoczesnej przestał istnieć, gdyż nie ma wymaganej regulaminowo liczby 15 posłów.
Wiceszef Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak pytany o tę sprawę w poniedziałkowej, internetowej dogrywce "Rozmowy Piaseckiego" w tvn24.pl zapewnił, że lider PO Grzegorz Schetyna i przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer rozmawiają ze sobą w związku z wydarzeniami ze środy.
- Sam byłem świadkiem, gdy Katarzyna (Lubnauer - red.) przychodziła na rozmowę - mówił Siemoniak. Ocenił, że jej przywitanie z liderem PO wyglądało "serdecznie i normalnie".
"My nie chcemy nikogo zjadać"
Siemoniak przyznał, że po zmianie nazwy klubu i przystąpieniu do niego posłów Nowoczesnej, jest pewne "zawirowanie".
- Natomiast jestem przekonany o pozytywnym finale - dodał. Jak tłumaczył, osoby z Nowoczesnej, "to są ludzie odpowiedzialni (...), zaczęli rozumieć coraz lepiej politykę, bo nabrali doświadczenia i wiedzą, że są potrzebni Koalicji Obywatelskiej, potrzebni Polsce". - My nie chcemy nikogo zjadać - przekonywał wiceszef PO, dodając, że byłoby to niekorzystne dla Platformy Obywatelskiej.
Siemoniak odniósł się także do słów Roberta Biedronia, który 5 grudnia w "Kropce nad i" stwierdził, że to, co się stało z Nowoczesną po przejściu jej posłów po nowego klubu PO-KO to "memento" dla tych wszystkich, którzy liczyli na to, że w Platformie Obywatelskiej będą partnerskimi przystawkami.
- Przystawka zawsze kończy jak przystawka, czyli jest zjadana - dodał Biedroń.
- To jest za daleko idąca opinia - ocenił ją w dogrywce "Rozmowy Piaseckiego" były szef MON. Wskazywał, że "trzeba znaleźć złoty środek" dla działania opozycji, ale zrozumieć też, że "lider opozycji jest jeden". - Był Jarosław Kaczyński, był kiedyś Leszek Miller. Zawsze to jest jedna osoba, która jest liderem i tym liderem jest dziś i będzie na wybory (...) Grzegorz Schetyna - podkreślił Tomasz Siemoniak.
"Czy ktoś zarzucał Nowoczesnej, że upokarza?"
Tomasz Siemoniak w telewizyjnej części "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 przekonywał, że w dołączeniu posłów do klubu PO-KO nie ma "żadnego upokorzenia" dla Nowoczesnej. Co więcej, w nowym klubie pojawili się teraz dwaj byli posłowie Platformy, którzy wcześniej odeszli z niej, by dołączyć do Nowoczesnej.
W jego ocenie "tak się zdarza w polityce".
Siemoniak podkreślił, że "ufa Grzegorzowi Schetynie i Katarzynie Lubnauer (...), że doprowadzą do porozumienia" między dwoma partiami w sytuacji, która "nikomu nie służy".
"Nikt tu żadnej gwarancji nie ma"
Wiceszef Platformy był również pytany w "Rozmowie Piaseckiego", czy Kamila Gasiuk-Pihowicz, która została wiceprzewodniczącą klubu PO-KO, pojawi się na liście Platformy do europarlamentu.
- Jest bardzo wielu poważnych polityków chętnych do tego kandydowania i nikt tu żadnej gwarancji nie ma - podkreślał. Dodał także, że listy na razie nie ma.
Siemoniak był pytany, czy w przypadku kiedy Gasiuk-Pihowicz będzie kandydatką do europarlamentu, będzie mówił o "korupcji politycznej", jak robił to w przypadku radnego Wojciecha Kałuży.
Radny, który w październikowych wyborach do sejmiku woj. śląskiego startował z list Koalicji Obywatelskiej, tuż po wyborach przystąpił do porozumienia z PiS. Dzięki temu Prawo i Sprawiedliwość zyskało większość w sejmiku województwa śląskiego.
- Korupcja polityczna to jest to kiedy ktoś ma władzę i pieniądze, i tą władzą i pieniędzmi się dzieli - wskazywał Siemoniak. Jego zdaniem "pojęcie korupcji politycznej, adekwatne do sytuacji, gdy ktoś jest przeciągany, za pieniądze czy za stanowisko, nijak się ma do tego, że ktoś może chcieć kandydować".
- Znam wielu polityków Platformy, którzy mieli pierwsze miejsca (na listach do europarlamentu - red.) i nie powchodzili do Parlamentu Europejskiego - mówił były szef MON Tomasz Siemoniak.
Autor: akr/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24