- Nie ma możliwości, by omyłkowo zwolnionemu darować karę. Ten człowiek musi wrócić do więzienia - powiedziała w TVN24 rzeczniczka Służby Więziennej Luiza Sałapa o Jacku Rederze. Mężczyzna został przez pomyłkę zwolniony z więzienia w Grudziądzu. Nie chce wracać za kratki, a policja, która ma go doprowadzić do więzienia, jeszcze go nie znalazła.
Jacek Reder został zwolniony z więzienia pod koniec lutego, mimo że do końca kary zostało mu jeszcze siedem i pół miesiąca.
Mężczyzna sugerował strażnikom, że to może być pomyłka, ale oni wypuścili go na wolność. I dlatego teraz nie zamierza wracać za kratki, bo jak argumentuje - to nie on popełnił błąd, lecz funkcjonariusze więzienni. Jednak zgodnie z prawem musi odbyć karę w pełnym wymiarze.
- Ten człowiek musi wrócić do więzienia. Świadectwo zwolnienia z zakładu karnego nie ma żadnej mocy prawnej. Sąd wydał już nakaz doprowadzenia go w celu odbycia kary - powiedziała Sałapa.
Ten człowiek musi wrócić do więzienia. Świadectwo zwolnienia z zakładu karnego nie ma żadnej mocy prawnej. Sąd wydał już nakaz doprowadzenia go w celu odbycia kary Luiza Sałapa, rzeczniczka Służby Więziennej
I dodała, że obecnie jego ułaskawienie może być tylko w rękach prezydenta. - Ale nie spodziewam się, żeby - mimo błędu pracownika służby więziennej (który prowadzi ewidencję kar osadzonych - red.) - pan prezydent się na to zdecydował - oceniła rzeczniczka Służby Więziennej.
Były inne pomyłki
Sałapa przyznała, że nie jest to pierwszy przypadek, kiedy więzień zostaje omyłkowo wypuszczony z więzienia. Stało się tak - jak powiedziała rzeczniczka - m.in. trzy lata temu w areszcie w Kielcach.
- Również areszt śledczy w Piotrkowie Trybunalskim wiele lat temu na podstawie sfałszowanych dokumentów opuściły dwie osoby. W sprawę była zamieszana pracownica sekretariatu sądu - powiedziała Sałapa.
Informację o wypuszczonym przez przypadek więźniu otrzymaliśmy platformę Kontakt TVN24.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24