W dalszym ciągu nie udało się dotrzeć do ratownika zaginionego pod ziemią w kopalni "Krupiński" - poinformowała w sobotę rano rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia. W czwartek wieczorem w kopalni doszło do zapalenia metanu. Zginął jeden górnik i jeden z ratowników, którzy pospieszyli z pomocą. 11 poszkodowanych trafiło do szpitali. Jak mówią lekarze, ich stan jest dobry.
W piątek przed południem, po 15 godzinach akcji ratownicy dotarli do czterech uwięzionych pod ziemią górników. Jeden z nich zmarł. Jego zgon stwierdzono po przeniesieniu do podziemnej bazy ratowniczej. Niedługo potem ratownikom udało się zlokalizować jednego z dwóch ratowników, którzy w nocy zaginęli w trakcie akcji - mężczyzna nie żył.
Wciąż trwają poszukiwania drugiego ratownika. Nie wiadomo, gdzie dokładnie jest i czy żyje. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dwaj zaginieni ratownicy, spięci liną z pozostałymi, w czasie penetracji chodnika odczepili linę i odłączyli się od nich, chcąc pomóc jednemu z poszkodowanych, który upadł. Potem stracono z nimi kontakt.
Poszukiwania krok po kroku
Wyrobisko, gdzie powinien się znajdować ratownik, jest penetrowane krok po kroku. Od początku było to bardzo trudne ze względu na panujące warunki - ciemność, silne zadymienie oraz wysoką temperaturę. Ratownicy przeszukali dotychczas 170 m chodnika nadścianowego, który ma około kilometra. Innych poszkodowanych znaleziono w tym samym wyrobisku, ale ponad 100 m wcześniej.
W chwili wypadku w zagrożonym rejonie pod ziemią były 32 osoby, 20 z nich bez poważniejszych obrażeń wyjechało na powierzchnię. Obecnie dziewięciu górników znajduje się w siemianowickiej oparzeniówce, dwaj lżej ranni w szpitalu w Jastrzębiu Zdroju. Mają poparzone od 10 do 50 proc. powierzchni ciała. Na czas akcji poszukiwawczej kopalnia wstrzymała wydobycie węgla. Zostanie ono wznowione, gdy będzie to bezpieczne - w innych rejonach kopalni niż ten objęty pożarem.
Czują się dobrze
Stan dziewięciu górników hospitalizowanych w szpitalu w Siemianowicach Śląskich jest stabilny i ulega systematycznej poprawie. - Wszyscy są poddawani specjalistycznym procedurom medycznym m. in. leczeniu w komorze hiperbarycznej, które u wszystkich oprócz jednego z górników przebiega planowo. Ten jeden przypadek to chory, który chorował na zapalenie zatok i z tego powodu musiał przerwać terapię - powiedział Marek Kawecki z siemianowickiego szpitala. Podkreślił, że samopoczucie wszystkich górników jest coraz lepsze. - Jesteśmy zadowoleni z przebiegu leczenia - powiedział Kawecki.
Głównie oparzenia
Jak mówią lekarze, jeden z górników doznał wstrząsnienia mózgu. U wszystkich stwierdzono oparzenia górnych części ciała - głowy, klatki piersiowej, ramion, przedramion, rąk i twarzy. Górnicy byli badani przez ortopedę, laryngologa i okulistę. Okulista u większości stwierdził oparzenie spojówek. Zarówno górnicy jak i rodziny są pod stałą opieką psychologów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24