Warszawska prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu Andrzejowi K., szefowi firmy FRL działającej w Polsce pod marką Finroyal, zarzutu naruszenia prawa bankowego polegającego na nielegalnym gromadzeniu pieniędzy - podał "Puls Biznesu". Dostał dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Klienci Finroyal próbują zaś odebrać zainwestowane tam pieniądze. Czasem bezskutecznie, a czasem "w naturze".
Prokurator Marta Białobrzeska z prokuratury rejonowej na Woli, cytowana przez "PB" wyjaśnia, że każdego dnia wpływa po kilka zawiadomień od klientów Finroyal, którzy nie otrzymali wypłaty pieniędzy z zakończonych lokat.
Prokuratura poinformowała także, że śledztwo prowadzone jest również w sprawie oszustwa.
Finroyal to parabank, który oferował klientom ponadprzeciętne zyski sięgające nawet 15 proc. rocznie z tzw. kontraktów lokacyjnych. Nie dostał jednak zgody na takie operacje od Komisji Nadzoru Finansowego.
Klienci szturmowali biuro
Klienci Finroyal od lipca odwiedzają biuro firmy. Podobno często dochodziło w nim do kłótni, bo pracownicy nie potrafili im oddać zainwestowanych pieniędzy. Nagle, 2 sierpnia, biura opustoszały. Wtedy klienci się wściekli i codziennie przychodzili grupą nawet kilkudziesięciu osób, by okupować wejście do pomieszczeń zajmowanych przez firmę inwestycyjną.
W poniedziałek i wtorkowe przedpołudnie do biura Finroyal wdarli się jej klienci i zaczęli wynosić wyposażenie. - Mówili, że odbierają sobie pieniądze w naturze - relacjonował świadek pracujący w firmie mającej siedzibę tuż obok, cytowany przez portal biznes.pl.
Ochroniarze złapali jednego z mężczyzn i przekazali go policji. Ta zajmie się tylko nim. - Innych dowodów na włamanie na razie nie mamy - powiedział Mariusz Mrozek z warszawskiej policji w rozmowie z tvn24.pl.
Wyrwał drzwi, brał "co jego"
Ten sam świadek relacjonował: - Przyszedł jakiś pan z wielką torbą podróżną i powiedział, że zabierze, co jego. Wszedł do tego jedynego otwartego lokalu i zaczął pakować co popadnie do tej torby.
Potem miał wyłamać drzwi i zacząć szabrowanie pomieszczeń. O 11:05 w tej sprawie zgłoszenie dostała policja. Na miejsce przyjechał patrol. Okazało się, że mężczyzna, który wyrwał drzwi i zaczął pakować akcersoria biurowe do torby, został zatrzymany przez ochroniarzy w budynku.
Mariusz Mrozek z KSP w rozmowie z tvn24.pl powiedział, że jakiekolwiek oskarżenia zostaną na razie wysunięte tylko w jego przypadku. - 44-latek zniszczył drzwi wejściowe i zostanie mu przedstawiony zarzut uszkodzenia mienia. Na razie to wszystko, co robimy w tej sprawie, bo innych osób ochroniarze nie zatrzymali i nie dostaliśmy zgłoszeń dotyczących kogoś innego. Jeżeli inne osoby tam były, to i tak nie mamy podstaw do interwencji - tłumaczył.
Scenariusz jak z Amber Gold
Finroyal jest spółką zarejestrowaną w Wielkiej Brytanii. Tamtejsi urzędnicy, gdy zauważyli wiosną, że firma nie składa sprawozdań finansowych i nie płaci podatków, wszczęli procedurę jej likwidacji. Pod groźbą wykreślenia firmy z rejestru spółek Finroyal spłacił zaległe podatki w Anglii. Reporterzy "Uwagi! TVN" rozmawiali jednak ze specjalistami z Wysp Brytyjskich, którzy twierdzą, że Finroyal jest nawet 2,5 mln funtów "na minusie", a więc pieniędzy, które wpłaciły tysiące ludzi, w kasie po prostu nie ma.
Ta sprawa, wcześniejsza w stosunku do Amber Gold, wygląda wręcz bliźniaczo. Tak jak w przypadku firmy Marcina Plichty, w Finroyal ludzie zainwestowali oszczędności całego życia.
Na stronie internetowej KNF w zakładce "Ostrzeżenia publiczne" Finroyal figuruje jako pierwsza z firm (ZOBACZ). Komisja pisze: "Wymienione podmioty nie posiadają zezwolenia KNF na wykonywanie czynności bankowych, w szczególności na przyjmowanie wkładów pieniężnych w celu obciążania ich ryzykiem".
Autor: adso,pk//fac/kdj/k / Źródło: UWAGA! TVN, tvn24.pl, biznes.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN