Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik uczestniczy we wtorkowym posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych dotyczącym informacji o przeszukaniach pomieszczeń wykorzystywanych przez posła Jana Burego, szefa klubu PSL.
Przeszukania dokonano w trakcie poprzedniego posiedzenia Sejmu - przed głosowaniami nad wotum nieufności dla ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza - w ramach śledztwa dotyczącego powoływania się na wpływy m.in. w resorcie infrastruktury i rozwoju. Paweł Wojtunik przed rozpoczęciem posiedzenia, które opóźniło się ze względu na głosowania w Sejmie i awarię aparatury do nagrywania w komisji, nie rozmawiał z dziennikarzami.
- Po wyjściu z posiedzenia ma udzielić wypowiedzi - zapowiedział rzecznik prasowy CBA Jacek Dobrzyński. Na posiedzenie komisji, która obraduje za zamkniętymi drzwiami, zaproszono prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, ale - według posłów - poinformował, że nie przyjdzie na spotkanie.
Prokurator w Sejmie
Seremet w piątek na posiedzeniu Sejmu ma udzielić posłom informacji na temat przeszukań u Burego. Jak zapewniał rzecznik prasowy Seremeta Mateusz Martyniuk, prokurator generalny pojawi się wtedy w Sejmie, a zakres przekazywanych informacji zostanie uzgodniony z prokuraturą prowadzącą śledztwo. W związku z wypowiedziami polityków, że przeszukania u Burego zbiegły się z głosowaniem w Sejmie nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska i nad wnioskiem PiS o wotum nieufności dla szefa MSW, we wtorek na speckomisję zaproszono szefa CBA i prokuratora generalnego, by przedstawili tam informację o przebiegu tego postępowania. Prokuratura zapewniała, że prowadząc śledztwa nie kieruje się kalendarzem politycznym. Również Bury nie stawiał takiego zarzutu i mówił, że nie ma w tej sprawie nic do ukrycia.
Powoływanie się na wpływy
W poniedziałek prokuratura apelacyjna potwierdziła, że w śledztwie w sprawie powoływania się na wpływy znaleziono wyroby ze złota u osób, u których dokonywano przeszukań. Nie podała, ile złota znaleziono, ani u kogo. Prowadzone w wydziale ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie śledztwo dotyczy udzielania korzyści majątkowych w zamian za pośrednictwo w załatwieniu sprawy w instytucji państwowej, w sprawie tej dwaj biznesmeni z Leżajska usłyszeli zarzuty, za które grozi kara do 8 lat więzienia. Media podawały, że podejrzani chcieli "przepchnąć" w Warszawie 20 spraw. W zeszłym tygodniu media pisały, że szukano sztabek złota m.in. u szefa klubu poselskiego PSL Jana Burego, u wiceministra infrastruktury i rozwoju Zbigniewa Rynasiewicza (PO), który pochodzi z Leżajska, oraz znanego biskupa (którego danych nie podano). Prokuratura ujawniła wcześniej, że przeszukano pomieszczenia 15 osób, w tym Burego i Rynasiewicza, i że przeszukania miały związek ze sprawami, które chcieli załatwiać w stolicy podejrzani w tym śledztwie biznesmeni z Leżajska. Według mediów złota szukano, bo w podsłuchanych na potrzeby tego śledztwa rozmowach biznesmenów miano mówić o "złotych łapówkach" wręczanych m.in. w zamian za nominację sędziowską dla córki jednego z nich. Jak miał powiedzieć biznesmen, złoto miało być wręczone m.in. Buremu, który jest członkiem Krajowej Rady Sądownictwa.
Bury powiedział "Gazecie Wyborczej", że nie znaleziono u niego złota. Według "GW" córka biznesmena Mariana D. (dziś - referendarz w jednym z sądów na stołecznej Pradze) nominacji sędziowskiej nie uzyskała. W zeszłym tygodniu prokuratura potwierdziła, że przeszukania prowadzono też u szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Anny Habało (została zawieszona w obowiązkach służbowych i w jej sprawie działa rzecznik dyscyplinarny), a także u byłego prokuratora Zbigniewa Niezgody (był doradcą kilku ministrów sprawiedliwości), który podobnie jak Habało wykłada na prywatnej uczelni w Rzeszowie.
Przeszukiwano też pomieszczenia należące do b. szefa rzeszowskiej delegatury UOP (dziś prywatnego przedsiębiorcy - UOP nie istnieje od 2002 r.). Szczegóły tych działań nie są ujawniane.
Autor: MAC//rzw/zp / Źródło: PAP