W rosyjskich dokumentach zgromadzonych w śledztwie po katastrofie prezydenckiego Tupolewa pod Smoleńskiem są dwa różne protokoły przesłuchań tej samej osoby. Co więcej, mają tę samą datę - donosi "Rzeczpospolita".
Według informacji gazety, pomocnik kierownika kontroli lotów Wiktor Anatoliewicz Ryżenko był przesłuchiwany w tym samym czasie przez dwóch różnych śledczych. Wynikać to ma z protokołów, które jako pierwsze - jeszcze przed dokumentacją przekazaną oficjalnie - trafiły do polskich śledczych. Zdaniem cytowanych przez "Rzeczpospolitą" prawników, jest to nietypowe i niezrozumiałe.
Kiedy kontroler widział Tu-154?
Ryżenko, który sprowadzał polski samolot w ostatniej, tragicznej fazie lotu, w jednym protokole przesłuchania m.in. twierdzi, że przy odległości 1,1 km (poprawione na 1,5 km) tuż przed podaniem polskiej załodze komendy wzywającej do przerwania lądowania, widział na monitorze Tu-154. W drugim zaś zeznał, że przy odległości 1,5 - 1,7 km nie widział już samolotu na monitorze.
Na pytanie do rosyjskiej prokuratury jak to jest możliwe, że kontroler dwa razy zeznał zupełnie co innego, do tej pory nie ma odpowiedzi.
"Horyzont" za późno?
O komentarz do doniesień "Rz" poprosiliśmy mjr Michała Fiszera, pilota rezerwy. Zdaniem eksperta rozbieżności w zeznaniach Ryżenki, wcale nie muszą oznaczać, że kontroler kłamał. - Różnica w tych zeznaniach to jest kilkaset metrów, a to jest przy prędkości lądowania zaledwie kilka sekund. Poza tym po paru dniach człowiek już nie jest pewny kiedy dokładnie samolot zniknął z monitora - stwierdził.
Mjr Fiszer odniósł się też do doniesień "Rz", która podała, że gdy Ryżenko wydawał komendę "horyzont", oznaczającą natychmiastowe przerwanie lądowania, samolot nie był już widoczny na ekranie monitora. - Jeżeli komendę "horyzont" wypowiedział po zniknięciu samolotu z ekranu, to zrobił to zdecydowanie za późno, kiedy samolot schował się za drzewami w jarze. Z drugiej strony może być taka sytuacja, że samolot zniknął z ekranu w związku z chwilowymi zakłóceniami w pracy radiolokatora - mówi ekspert.
Źródło: "Rzeczpospolita", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24