Hotel w Gniewinie, w którym w trakcie Euro 2012 mieszkała reprezentacja Hiszpanii został wybudowany bez zgody geologów. Tak duży budynek postawiony na morenowym zboczu mógł się zawalić. Sfałszowano część dokumentów, na podstawie których wydano zgodę na budowę - uważa Centralne Biuro Antykorupcyjne, które zawiadomiło gdańską Prokuraturę Okręgową.
"Sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia", które "zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób (...) mające postać zawalenia się budowli (...)" - o możliwość popełnienia m.in. takiego przestępstwa podejrzewa CBA władze samorządowe i zarząd spółki "Hotel Gniewino" w związku z budową hotelu "Mistral Sport". To w nim od 5 do 26 czerwca, mieszkali hiszpańscy piłkarze, którzy zdobyli tytuł mistrza Europy.
Z zawiadomienia biura wynika także, że inwestor mógł "sprowadzić niebezpieczeństwo wystąpienia katastrofy budowlanej". W środę dokument trafił do gdańskiej Prokuratury Okręgowej. - W zawiadomieniu piszemy o podejrzeniu popełnienia przestępstwa sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa - potwierdza informacje tvn24.pl Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.
Groźba katastrofy?
W projekcie hotel w kaszubskim Gniewinie był przewidziany na 150 osób, a jego powierzchnia miała być trzykrotnie mniejsza od tej, którą ostatecznie zrealizowano (dziś ośrodek może przyjąć 250 gości). Na budowę małego hotelu - według ustaleń CBA - wyraził zgodę geolog.
Uznał bowiem, że tylko taki budynek może bezpiecznie stać ma morenowym zboczu. Jednak spółka "Hotel Gniewino" wybudowała ośrodek trzy razy większy. I - jak twierdzi biuro - bez odpowiednich pozwoleń. Jak ustaliśmy nieoficjalnie w gdańskiej prokuraturze agenci CBA odkryli, że inwestor wbrew zapisom miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla projektu większego hotelu nie sporządził "dokumentacji geodezyjnej i geologiczno – inżynierskiej", w której rozstrzygnięto by kwestię "stateczności zbocza, na którym miał być posadowiony projektowany budynek hotelowy".
Biuro w trakcie kontroli doszło do wniosku, że zezwolono na "podjęcie prac budowlanych i zrealizowanie inwestycji na terenie potencjalnie zagrożonym ruchami masowymi ziemii" a to oznaczało niebezpieczeństwo "wystąpienia katastrofy budowlanej".
- Decyzję o pozwoleniu na budowę hotelu w Gniewinie wydano bez wymaganej dokumentacji geotechnicznej - mówi Dobrzyński.
Nieprawidłowości i uchybienia w samorządzie
CBA kontrolowalo Urząd Gminy w Gniewinie i Starostwo Samorządowe z Wejherowa. - Ja nie wydawałem zgody na budowę, robili to urzędnicy. Panowie z CBA nie mówili mi o groźbie zawalenia się budynku, nie znam szczegółów ich kontroli. Zwrócili tylko uwagę, że na działkach, na których stanął hotel, nie przeprowadzono badań archeologicznych - mówi tvn24.pl Józef Reszke, starosta wejherowski.
Zdaniem CBA urzędnicy starostwa popełnili "liczne nieprawidłowości i uchybienia". - Kilkumiesięczna kontrola wykazała nieprawidłowości wśród urzędników gminy, starostwa i członków zarządu spółki - potwierdza rzecznik Biura. Pod adresem gminy w Gniewinie pada jeszcze cięższy zarzut. Biuro podejrzewa bowiem, że mogło dojść do "wyprowadzania" mienia gminy do osób prywatnych.
Spółka "Hotel Gniewino" (właściciel hotelu) to wspólny interes gminy i prywatnych przedsiębiorców. Wiceprezesem spółki jest Dariusz Rytczak, dawniej zastępca wójta gminy i wiceprezes spółki Gminny Ośrodek Sportu i Turystyki. - Nie znam dokumentów z kontroli CBA, dlatego nie mogę się wypowiadać. Poza tym agenci nie kontrolowali spółki budującej hotel - twierdzi Rytczak w rozmowie z tvn24.pl
Sfałszowane dokumenty, nieprawdziwe dane
Jednak Biuro w zawiadomieniu podejrzewa, że także członkowie zarządu spółki "Hotel Gniewino" mogli się dopuścić nieprawidłowości i uchybień w związku z realizacją inwestycji. CBA w zawiadomieniu twierdzi, że członkowie zarządu tej spółki przedstawili sądowi rejestrowemu nieprawdziwe dane. - Doszło także do sfałszowania decyzji środkowiskowej dotyczącej budowy hotelu - mówi tvn24.pl Dobrzyński. Kto mógł się tego dopuścić? Na to pytanie rzecznik CBA nie chce odpowiedzieć.
Właściciel hotelu odpiera zarzuty
W przesłanym w poniedziałek po południu oświadczeniu Dariusz Rytczak, wiceprezes zarządu spółki Pomorsko-Tatrzańska Grupa Inwestycyjna Sp z o.o., która obecnie jest właścicielem hotelu, poinformował, że zarząd spółki "posiada wszelką niezbędną i prawem wymaganą dokumentację, w oparciu o którą prowadzona była budowa hotelu". "Po zakończeniu budowy uzyskano wszelkie dokumenty i pozwolenia umożliwiające uruchomienie i eksploatację obiektu" - napisano w piśmie. Rytczak oświadczył również, że bezpieczeństwo i zdrowie gości hotelu "nie było i nie jest w żaden sposób zagrożone", a informacje CBA nazwał "krzywdzącymi". Z kolei starosta wejherowski Józef Reszke powiedział, że jest przekonany, iż jego urzędnicy nie złamali prawa przy wydaniu pozwolenia na budowę hotelu w Gniewinie. - Pracownicy starostwa złożyli odpowiednie wyjaśnienia do protokołu CBA, ale jak widać to nie wystarczyło. Być może będą musieli spotkać się niebawem także z prokuratorem, ale jestem pewien, że nie mają się czego obawiać. Nikt nie jest przecież samobójcą i nie będzie łamał w podobnych przypadkach prawa. Niemniej niech odpowiednie organy rozstrzygną tę sprawę - dodał.
Reszke powiedział też, że jego urzędnicy nie mają przy wydawaniu takich decyzji zbyt wielkiego pola manewru. - Jesteśmy związani wnioskami, które są do nas składane. Nie możemy ich zmieniać, w jakikolwiek sposób uzupełniać, albo poprawiać. Mamy tylko dwie możliwości - wydać decyzję albo odmówić jej wydania. Jeśli formalne wymagania przewidziane prawem są spełnione, nie mamy innego wyjścia, jak wydać pozwolenie na budowę. Tak też było w przypadku wniosku złożonego przez wójta gminy Gniewino - powiedział Reszke.
Autor: Maciej Duda, dziennikarz śledczy tvn24.pl (m.duda2@tvn.pl), nsz//mat/k / Źródło: tvn24.pl, PAP