Prokuratura zajmie się nieprawidłowościami w Gniewinie
"Sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia", które "zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób (...) mające postać zawalenia się budowli (...)" - o możliwość popełnienia m.in. takiego przestępstwa podejrzewa CBA władze samorządowe i zarząd spółki "Hotel Gniewino" w związku z budową hotelu "Mistral Sport". To w nim od 5 do 26 czerwca, mieszkali hiszpańscy piłkarze, którzy zdobyli tytuł mistrza Europy.
Z zawiadomienia biura wynika także, że inwestor mógł "sprowadzić niebezpieczeństwo wystąpienia katastrofy budowlanej". W środę dokument trafił do gdańskiej Prokuratury Okręgowej. - W zawiadomieniu piszemy o podejrzeniu popełnienia przestępstwa sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa - potwierdza informacje tvn24.pl Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.
Groźba katastrofy?
W projekcie hotel w kaszubskim Gniewinie był przewidziany na 150 osób, a jego powierzchnia miała być trzykrotnie mniejsza od tej, którą ostatecznie zrealizowano (dziś ośrodek może przyjąć 250 gości). Na budowę małego hotelu - według ustaleń CBA - wyraził zgodę geolog.
Uznał bowiem, że tylko taki budynek może bezpiecznie stać ma morenowym zboczu. Jednak spółka "Hotel Gniewino" wybudowała ośrodek trzy razy większy. I - jak twierdzi biuro - bez odpowiednich pozwoleń. Jak ustaliśmy nieoficjalnie w gdańskiej prokuraturze agenci CBA odkryli, że inwestor wbrew zapisom miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla projektu większego hotelu nie sporządził "dokumentacji geodezyjnej i geologiczno – inżynierskiej", w której rozstrzygnięto by kwestię "stateczności zbocza, na którym miał być posadowiony projektowany budynek hotelowy".
Biuro w trakcie kontroli doszło do wniosku, że zezwolono na "podjęcie prac budowlanych i zrealizowanie inwestycji na terenie potencjalnie zagrożonym ruchami masowymi ziemii" a to oznaczało niebezpieczeństwo "wystąpienia katastrofy budowlanej".
- Decyzję o pozwoleniu na budowę hotelu w Gniewinie wydano bez wymaganej dokumentacji geotechnicznej - mówi Dobrzyński.
Gniewino gotowe na Euro
Nieprawidłowości i uchybienia w samorządzie
CBA kontrolowalo Urząd Gminy w Gniewinie i Starostwo Samorządowe z Wejherowa. - Ja nie wydawałem zgody na budowę, robili to urzędnicy. Panowie z CBA nie mówili mi o groźbie zawalenia się budynku, nie znam szczegółów ich kontroli. Zwrócili tylko uwagę, że na działkach, na których stanął hotel, nie przeprowadzono badań archeologicznych - mówi tvn24.pl Józef Reszke, starosta wejherowski.
Zdaniem CBA urzędnicy starostwa popełnili "liczne nieprawidłowości i uchybienia". - Kilkumiesięczna kontrola wykazała nieprawidłowości wśród urzędników gminy, starostwa i członków zarządu spółki - potwierdza rzecznik Biura. Pod adresem gminy w Gniewinie pada jeszcze cięższy zarzut. Biuro podejrzewa bowiem, że mogło dojść do "wyprowadzania" mienia gminy do osób prywatnych.
Spółka "Hotel Gniewino" (właściciel hotelu) to wspólny interes gminy i prywatnych przedsiębiorców. Wiceprezesem spółki jest Dariusz Rytczak, dawniej zastępca wójta gminy i wiceprezes spółki Gminny Ośrodek Sportu i Turystyki. - Nie znam dokumentów z kontroli CBA, dlatego nie mogę się wypowiadać. Poza tym agenci nie kontrolowali spółki budującej hotel - twierdzi Rytczak w rozmowie z tvn24.pl
Sfałszowane dokumenty, nieprawdziwe dane
Jednak Biuro w zawiadomieniu podejrzewa, że także członkowie zarządu spółki "Hotel Gniewino" mogli się dopuścić nieprawidłowości i uchybień w związku z realizacją inwestycji. CBA w zawiadomieniu twierdzi, że członkowie zarządu tej spółki przedstawili sądowi rejestrowemu nieprawdziwe dane. - Doszło także do sfałszowania decyzji środkowiskowej dotyczącej budowy hotelu - mówi tvn24.pl Dobrzyński. Kto mógł się tego dopuścić? Na to pytanie rzecznik CBA nie chce odpowiedzieć.
Właściciel hotelu odpiera zarzuty
W przesłanym w poniedziałek po południu oświadczeniu Dariusz Rytczak, wiceprezes zarządu spółki Pomorsko-Tatrzańska Grupa Inwestycyjna Sp z o.o., która obecnie jest właścicielem hotelu, poinformował, że zarząd spółki "posiada wszelką niezbędną i prawem wymaganą dokumentację, w oparciu o którą prowadzona była budowa hotelu". "Po zakończeniu budowy uzyskano wszelkie dokumenty i pozwolenia umożliwiające uruchomienie i eksploatację obiektu" - napisano w piśmie.Rytczak oświadczył również, że bezpieczeństwo i zdrowie gości hotelu "nie było i nie jest w żaden sposób zagrożone", a informacje CBA nazwał "krzywdzącymi".Z kolei starosta wejherowski Józef Reszke powiedział, że jest przekonany, iż jego urzędnicy nie złamali prawa przy wydaniu pozwolenia na budowę hotelu w Gniewinie. - Pracownicy starostwa złożyli odpowiednie wyjaśnienia do protokołu CBA, ale jak widać to nie wystarczyło. Być może będą musieli spotkać się niebawem także z prokuratorem, ale jestem pewien, że nie mają się czego obawiać. Nikt nie jest przecież samobójcą i nie będzie łamał w podobnych przypadkach prawa. Niemniej niech odpowiednie organy rozstrzygną tę sprawę - dodał.
Reszke powiedział też, że jego urzędnicy nie mają przy wydawaniu takich decyzji zbyt wielkiego pola manewru. - Jesteśmy związani wnioskami, które są do nas składane. Nie możemy ich zmieniać, w jakikolwiek sposób uzupełniać, albo poprawiać. Mamy tylko dwie możliwości - wydać decyzję albo odmówić jej wydania. Jeśli formalne wymagania przewidziane prawem są spełnione, nie mamy innego wyjścia, jak wydać pozwolenie na budowę. Tak też było w przypadku wniosku złożonego przez wójta gminy Gniewino - powiedział Reszke.
Autor: Maciej Duda, dziennikarz śledczy tvn24.pl (m.duda2@tvn.pl), nsz//mat/k / Źródło: tvn24.pl, PAP