Okoliczności śmierci trzech osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć polsko-białoruską granicę, będą wyjaśniane w śledztwie Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. Prokuratura podała w poniedziałkowym komunikacie, że pierwsze informacje z sekcji zwłok wskazują, że najbardziej prawdopodobną przyczyną było wychłodzenie. Wcześniej tego dnia minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński i komendant główny Straży Granicznej, generał Tomasz Praga przekazali informacje w sprawie śmierci migrantów przy granicy Polski z Białorusią.
W niedzielę Straż Graniczna poinformowała, że w rejonie przygranicznym z Białorusią znaleziono zwłoki trzech osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć granicę. W poniedziałek natomiast Prokuratura Okręgowa w Suwałkach przekazała w komunikacie, że "w związku z ujawnieniem na granicy polsko-białoruskiej w pow. sejneńskim, sokólskim i białostockim ciał trzech mężczyzn prowadzi śledztwo mające na celu ustalenie okoliczności ich śmierci".
"Przeprowadzono sekcję zwłok mężczyzn. Na tym etapie biegli jako najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci wskazali wychłodzenie. Zastrzegli jednak, że jednoznaczne określenie przyczyny śmierci będzie możliwe po przeprowadzeniu badań dodatkowych, w tym toksykologicznych" - przekazano. Prokuratura poinformowała też, że "zmarli to mężczyźni w wieku od ok. 20 do ok. 40 lat. Ich tożsamość jest aktualnie weryfikowana".
Minister Kamiński: sekcja zwłok będzie bardzo drobiazgowa
Wcześniej tego dnia premier Mateusz Morawiecki i minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński wzięli udział w odprawie Straży Granicznej w sprawie sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Następnie na konferencji prasowej Kamiński "podał kilka informacji pochodzących od dwóch osób, które [przeszły przez granicę - przyp. red.] wraz z obywatelem Iraku, który [potem - przyp. red.] zmarł".
- Ci ludzie trafili w połowie września do Mińska. Po kilkudniowym pobycie w hotelu w Mińsku za 2,5 tysiąca dolarów od osoby mieli być przerzuceni na teren Niemiec poprzez polską granicę. Zostali przewiezieni do lasu, gdzie się pogubili. Próbowali wrócić do Mińska, ale zostali zatrzymani przez białoruskich pograniczników i doprowadzeni do granicy polskiej. Tam patrol polskiej Straży Granicznej powiedział, że to nielegalne i mają wracać. Po raz kolejny zostali zatrzymani przez białoruski patrol, dołączeni do grupy około 20 osób i przewiezieni na granicę litewsko-białoruską - przekazał minister.
Tam - jak kontynuował - "trójka Irakijczyków oddzieliła się od reszty migrantów i prawdopodobnie przez teren Litwy przeszła na teren Polski". - Jeden z nich, ten, który [potem - przyp. red.] zmarł, zaczął się zachowywać w dziwny, niepokojący sposób. Pozostali dzwonili do jego rodziny z pytaniem, czy zażywa narkotyki. Są pewne okoliczności, które powodują, że sekcja zwłok będzie bardzo drobiazgowa. Zarządzono różne badania, w tym toksykologiczne - poinformował Kamiński.
Później dodał, że "ci dwaj uchodźcy, którzy towarzyszyli denatowi, przekazali informacje na temat zażycia przez zmarłego pigułki, którą miał otrzymać od żołnierza białoruskiego, która miała mu pomóc, gdy będzie wyczerpany". - Są prowadzone badania toksykologiczne, które mają potwierdzić, czy mogło to mieć wpływ na te tragiczne okoliczności - dodał.
Komendant główny Straży Granicznej: musimy sobie zadać pytanie, czy to jest zbieg okoliczności
Komendant główny Straży Granicznej, generał Tomasz Praga powiedział, że "miniony weekend na granicy polsko-białoruskiej był bardzo trudny, niestety, tragiczny". - Znaleźliśmy zwłoki trzech migrantów. W różnych miejscach, w różnej odległości od granicy - sprecyzował.
- Wczoraj nasz patrol po stronie białoruskiej, w pewnej odległości od linii granicznej, zauważył grupę migrantów i obok leżącą kobietę. Powiadomiliśmy stronę białoruską, jednak Białorusini nie reagowali. Ponawialiśmy próby, na tym najniższym szczeblu odebrano od nas telefon raz, później nie odbierano, więc przeszliśmy na wyższe szczeble. Pierwszy patrol pokazał się dopiero po kilku godzinach, ale zignorował sytuację, przeszedł obok. Dopiero po dalszych kontaktach ze stroną białoruską patrol został wysłany w to miejsce i, niestety, stwierdził zgon kobiety - poinformował Praga.
Dlatego - stwierdził - "musimy sobie zadać pytanie, czy to jest zbieg okoliczności, że to wszystko działo się wczoraj". - Czy przypadkiem nie ma tu innego czynnika, który zadziałał i spowodował zgony tylu osób w tak krótkim czasie? Na odpowiedź musimy poczekać - powiedział komendant główny.
Dodał, że pogranicznicy w niedzielę zatrzymali kobietę w ciąży, która prowadziła ze sobą 13 dzieci. - To nie były jej dzieci. Wygląda na to, że zostały odłączone od swoich rodzin i siłą przepchane na polską stronę. Połowa tych dzieci trafiła do szpitala, bo są chore na COVID-19 - przekazał.
Stan wyjątkowy przy granicy
Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów.
Na obszarze objętym stanem wyjątkowym nie mogą między innymi pracować media. Wszystkie informacje pochodzące z tego rejonu są przekazywane opinii publicznej przez czynniki oficjalne.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/MSWiA_GOV_PL