Ministerstwo zdrowia i prokuratura analizują, co było przyczyną śmierci nienarodzonych bliźniąt we Włocławku. Wątków do wyjaśnienia jest wiele m.in. czy zniknęły zapisy z aparatów USG i gdzie był lekarz w chwili, gdy pomocy potrzebowała matka i jej dzieci. Właśnie rola lekarzy na dyżurze wydaje się kluczowa dla wyjaśnienia, żeby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tuż przed planowanym cesarskim cięciem zmarła para bliźniąt. Reporter programu "Polska i Świat" pyta, jakie są reguły dyżurowania lekarzy, jakie mają obowiązki i czy mogą je łączyć z pracą gdzie indziej.
Mariusz Bidziński to ordynator oddziału ginekologii i patologii ciąży w szpitalu Inflancka w Warszawie. Poza pracą w szpitalu profesor ma też prywatną praktykę. Ale by nie ucierpiał na tym szpital, prywatnie przyjmuje tylko przez 3 godziny dwa razy w tygodniu. - Rozumiem, że żaden z pacjent nie chciałby zobaczyć swojego lekarza przemęczonego - tłumaczy.
Lekarski wolny czas
A właśnie tak być może było w szpitalu we Włocławku. Feralnego dnia ordynator miał spóźnić się na dyżur dwie godziny. W tym czasie pacjentki przyjmować miał prywatnie. Zgodnie z prawem ordynator zatrudniony na pełen etat, na umowę o pracę, dyżuruje 8 godzin. Po każdym dyżurze należy mu się przerwa. To jego prywatny czas wolny. Bidziński akurat etatów nie łączy. Ale wielu jego kolegów już tak. Bo żaden pracodawca praktycznie nie ma możliwości sprawdzić, czy zatrudniany przez niego lekarz pracuje po godzinach w innym miejscu.
Kontrakt bez nadzoru
Gros ordynatorów pracuje dziś albo na kontrakcie, albo poza szpitalami na działalności gospodarczej. A wtedy nie ma żadnego nadzoru, lekarz może pracować w kilku placówkach. Wedle polskiego prawa - na każdego pracownika można nałożyć zakaz konkurencji. Ale trzeba to wynagrodzić. A na wielu lekarzy publicznych placówek po prostu nie stać.
Zmian nie będzie
W skali kraju zarobki ordynatorów są podobne, ale zależą też od dyrektorów konkretnych szpitali. I tak ordynator kardiologii w Legnicy może zarobić nawet 13,5 tys zł. Ordynator w Warszawie prawie 13 tys. Dlatego jak bumerang wraca pytanie - czy potrzebne, ale i czy możliwe jest, by nakazać pracy lekarzom tylko w jednym miejscu? Nasze ministerstwo zdrowia zmian nie planuje. Na razie w sprawie ordynatora z Włocławka trwa kontrola. O przyszłości jego czy dyrektora szpitala zdecyduje właściciel placówki - marszałek województwa.
Autor: nsz/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24