Czy dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu poszedł na rękę Ryszardowi Sobiesiakowi, od afery hazardowej zwanego "Rysiem"? Do prokuratury trafiło doniesienie, jakoby naciskał on, by z terenów leśnych wydzielono miejsce pod wyciąg narciarski biznesmena - dowiedział się portal tvn24.pl
- Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył jeden z inspektorów Lasów Państwowych – potwierdziła tvn24.pl rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus.
Zgodnie z doniesieniem, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu Wojciech Adamczyk miał przekroczyć swoje uprawnienia naciskając na nadleśniczych, by wyłączyli z użytkowania część terenów leśnych, na których miał powstać wyciąg narciarski Ryszarda Sobiesiaka.
Teraz prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające. Po 30 dniach zdecyduje, czy wszcząć śledztwo, czy też nie.
Ekspresowe tempo
Niejasne okoliczności, w jakich biznesmen - jeden z bohaterów afery hazardowej - budował wyciąg narciarski opisała "Rzeczpospolita". Przychylni urzędnicy, samowola budowlana, znajomi politycy - tak gazeta opisuje całą sprawę.
Sobiesiak w ekspresowym tempie otrzymywał bowiem urzędowe decyzje, które pozwoliły mu na zbudowanie wyciągu narciarskiego w Zieleńcu koło Dusznik-Zdroju.
Jego firma Winterpol karczowała państwowy las, zanim jeszcze uzyskała formalną zgodę. O pozwolenie na budowę mogła się zacząć starać w marcu 2009 r., tymczasem wyciąg zaczął wozić narciarzy już trzy miesiące wcześniej, w Wigilię 2008 r.
I choć zgłoszenie o nielegalnej wycince trafiło do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu, prokuratura nie została powiadomiona. Zamiast tego firma Sobiesiaka dostała upomnienie. Dlaczego? Bowiem naruszenie terenów lasu było niewielkie, tłumaczy Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych. Jak się potem okazało, naruszenie było jednak znacznie większe i Winterpol dostał w końcu ponad 220 tys. zł kary. Do dzisiaj zapłacono 11 tys. zł.
Ekologia, głupcze
Gdyby wątpliwości prawnych związanych z samowolą budowlaną było mało, strona czeska wyciąga ekologiczne argumenty przeciw inwestycji. Ta stała się bowiem bardzo głośna w tamtejszych mediach.
Czescy ekolodzy i pracownicy Narodowego Rezerwatu Przyrody Bukacka zaalarmowali swoje ministerstwo środowiska. Turyści korzystający z wyciągu mają bowiem niszczyć rzadkie okazy roślin, wydeptując ścieżkę do Masarykowej Chaty, schroniska w Czechach.
A ministerstwo środowiska pyta: czemu Polacy nie skonsultowali z nimi budowy wyciągu, przewożącego 2,5 tysiąca osób na godzinę. Urząd miasta w Dusznikach-Zdroju odpowiada: raport środowiskowy na zlecenie Winterpolu przesądził. A Czesi na to, że raport był nierzetelny. I tylko trochę dają się ugłaskać obietnicą postawienia tablic informacyjnych i oznakowanie szlaków.
A w tle Chlebowski i skazany leśnik
Na koniec wątek polityczny. Z informacji "Rz" wynika, że losem inwestycji spółki Sobiesiaka interesował się osobiście ówczesny szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski. Według ustaleń "Rz" Chlebowski kontaktował się w tej sprawie z wysokimi urzędnikami Lasów Państwowych.
Najważniejszą rolę w lobbingu dla Sobiesiaka odegrał jednak wpływowy urzędnik Lasów Państwowych Bolesław Bdzikot, który w 2009 r. został skazany prawomocnym wyrokiem za przestępstwa na szkodę tej instytucji.
Źródło: tvn24.pl, "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24