Skażony alkohol zalewa Polskę

Metoda jest prosta, a zysk uzyskuje się na różnicy cen między nie objętym akcyzą spirytusem przemysłowym, a sprzedawanym w sklepach spożywczych. Producenci legalnej wódki płacą państwu 45,50 złotych na litr czystego alkoholu zawartego w produkcie. Rocznie budżet państwa traci na nielegalnych rozlewniach kilka miliardów złotych.

Obrót skażonym spirytusem jest legalny, o ile firma ma koncesję ministerstwa rolnictwa. Produkuje się z niego płyny do spryskiwaczy czy podpałki. Jednak część trafia do nielegalnej produkcji spożywczej, a po oczyszczeniu i przelaniu do butelek (często markowych wódek) – do sklepów w całej Polsce.

- Łatwość obrotu spirytusem skażonym jest niebywała. A jeżeli połączymy to z łatwością odkażania tego spirytusu i z tym, że są ludzie, którzy nie wykonują należycie swoich obowiązków czyli np. nie dokażają tego spirytusu, choć mają taki obowiązek - to w efekcie tego mamy olbrzymią falę podrabianego alkoholu – mówi pragnący zachować anonimowość rozmówca „Uwagi”.

Podrabiana wódka raczej nie zabija, ale – jako że jest produkowana ze skażonego spirytusu – jest ryzyko zatrucia. Sami policjanci mówią, że proceder jest tak doskonale zorganizowany, że oni sami często nie są w stanie odróżnić legalnej wódki od podrobionej. A istnienie rozlewni nielegalnego spirytusu jest – według informatorów "Uwagi” – tajemnicą poliszynela, na którą przedstawiciele prawa przymykają oko.

- Wszyscy wiedzą jak to się odbywa. Policja o tym wie, straż miejska o tym wie, tylko nie jest to do zlikwidowania. Bo nie ma takiej możliwości, żeby zlikwidować wszystko - mówi informator programu.

Zagłębiami nielegalnych rozlewni są województwa świętokrzyskie, małopolskie oraz Śląsk i Wielkopolska. Średnio raz na kwartał jest tam likwidowana fabryczka podrabianego alkoholu.

Więcej dziś w programie "Uwaga!" w TVN o 19.55.

Źródło: TVN24, tvn24.pl