Kontrola w sklepach z "legalnymi narkotykami". Do placówek pod szyldem dopalacze.com wkroczyli celnicy i urzędnicy skarbówki. – To rutynowe działania – zapewnia w rozmowie z tvn24.pl rzeczniczka ministerstwa finansów Magdalena Kobos.
Dopalacze to tabletki i zioła zawierające substancje w Polsce niezakazane, ale działające podobnie jak narkotyki. W Polsce zrobiło się głośno pół roku temu wraz z otwarciem pierwszych sklepów. Wcześniej sprzedawane były przez internet.
- Celnicy badają legalność pochodzenia sprzedawanych towarów, a urzędnicy kontroli skarbowej - czy został zapłacony podatek dochodowy i VAT. To kontrola jak każda inna – twierdzi Kobos. Sprawdzanie sklepów z dopalaczami ma potrwać do końca stycznia. Następnie kontrolerzy zajmą się sprzedażą prowadzoną w sieci.
BZP pod lupą urzędników
Czy jeżeli celnicy znajdą wśród dopalaczy substancje nielegalne, oznacza to zamknięcie całej sieci sklepów? – Przedwcześnie cokolwiek przewidywać, poczekajmy na wyniki kontroli – ucina rzeczniczka.
Część preparatów sprzedawanych w sieci zawiera działającą podobnie do amfetaminy benzylopiperazynę (BZP), którą Rada Unii Europejskiej wpisała w październiku na listę substancji psychotropowych. W Sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który ma zdelegalizować BZP.
Zamknąć, zdelegalizować
Jak powiedziała nam Magdalena Kobos, kontrolerzy będą spisywać z natury znaleziony w towar, co może trochę potrwać, jednak - według niej - nie dłużej niż dzień, maksymalnie dwa.
Według "Gazety Wyborczej" kontrola ma pomóc ministerstwu finansów uniemożliwić sklepom z dopalaczami funkcjonowanie do czasu wejścia w życie nowelizacji ustawy o narkomanii.
W Polsce dopalaczami handluje brytyjska firma World Wide Supplements Importer. Posiada sieć sklepów w większych polskich miastach.
Źródło: tvn24.pl, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24