"Wyrzucenie Polski na kompletny margines świata, który nam dał przez 26 lat niezwykły skok cywilizacyjny, obliczalność, bezpieczeństwo, przynależność do Zachodu" - takie efekty zmian wprowadzanych w Polsce przez PiS przepowiadał w programie "Fakty po Faktach" Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych w rządzie PO-PSL.
Zdaniem Sienkiewicza Polska dąży do ustroju, w którym "nie negocjuje się niczego". - To wypisanie Polski z pewnej kultury kompromisu, która jest istotą nie tylko demokracji liberalnej, ale także UE - podkreślił b. szef MSW.
Ocenił, że finałem zmian wprowadzanych przez PiS nie będą "kłopoty jednego czy drugiego polityka, problemy z TK czy prawo powielaczowe rządu działające jak ustawy", ale "wyrzucenie Polski na kompletny margines świata, który nam dał przez 26 lat niezwykły skok cywilizacyjny, obliczalność, bezpieczeństwo, przynależność do Zachodu".
"To, co mamy do załatwienia w UE, będzie traktowane jak szept żuków"
- To nie musi się stać poprzez formalne kroki zmierzające do odebrania prawa głosu - zaznaczył Sienkiewicz. Dodał, że taka procedura jest w Unii długotrwała i nie sądzi, że tak to się zakończy. - To, co my mamy do załatwienia w UE, co chcielibyśmy osiągnąć, będzie traktowane jak szept żuków w trawie - powiedział. - To jest koniec Polski w UE, politycznie i mentalnie - dodał.
Były szef MSW przestrzegł, że "jeśli chcemy być na własne życzenie marginesem UE, to konsekwencje będą poważne". - Jeśli nie chcemy, to droga jest dość oczywista: utrata zaufania do tego rządu, która przychodzi zwykle przez reakcję społeczną widoczną w sondażach i nieposłuszeństwie obywatelskim. A na końcu są wybory - powiedział. Dodał, że gdyby doszło do zmiany ordynacji wyborczej bądź manipulacji procesem wyborczym (przez PiS), to będzie powrót do tego, od czego uciekaliśmy. - Witamy na Wschodzie - podsumował.
"Bierzemy udział w niezwykłym eksperymencie"
- Czeka nas w Polsce bardzo gorący czas. Bierzemy udział w niezwykłym eksperymencie, moim zdaniem ze stratą dla Polski, dla Polaków, dla naszej przyszłości. Eksperymencie pod tytułem: czy można w środku Europy, po takim dorobku, jaki przez ćwierćwiecze Polacy swoją pracą osiągnęli, przejść przez okres, w którym będziemy mieć do czynienia z zimną wojną domową i ze zmianą ustroju robioną pod stołem i po nocach. Tak jakby to były wampiry, które boją się światła dziennego - powiedział Sienkiewicz.
- Efekt tego dla Polski i Polaków będzie smutny, niezależnie od tego, czy rząd potrwa dwa lata, czy będzie do końca swojej kadencji - dodał.
"Złożyłem donos na samego siebie"
Sienkiewicz odniósł się też do doniesień o specgrupie działającej w ramach policji. Radio Zet poinformowało, że z audytu przeprowadzonego w Komendzie Głównej Policji wynika, iż działała tam specgrupa ds. rozpracowywania osób podsłuchujących polityków w restauracji Sowa&Przyjaciele. W ramach działań grupy przez rok inwigilowanych miało być 80 osób, w tym dziennikarze i prawnicy. Miały to być osoby, które kontaktowały się z Markiem Falentą, biznesmenem stojącym za aferą taśmową.
- W lutym zeszłego roku, kiedy pojawiły się pogłoski o tym, że mogły być prowadzone tego rodzaju działania, złożyłem zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie - przypominam, niezależnej od rządu - z prośbą o wyjaśnienie dogłębne tej sprawy w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa - powiedział były szef MSW. Dodał, że "złożył donos na samego siebie". - Prokuratura wyjaśniała sprawę parę miesięcy, w efekcie czego umorzono jakiekolwiek postępowanie, ponieważ nie znaleziono żadnych dowodów - powiedział.
"Nie zlecałem ani nie wykonywałem czynności będących przekroczeniem prawa"
Sienkiewicz wyraził nadzieję, że jeśli pojawią się nowe okoliczności w sprawie, to będzie to wyjaśniane przez niezależne służby. - Jeśli prowadzono działania nielegalne, to to jest przestępstwo i osoby, które to zlecały i prowadziły powinny ponieść odpowiedzialność - stwierdził. Były minister zapewnił, że może być w tej sprawie świadkiem i ma nadzieję, że ktoś zwróci się do niego, jeśli będzie uruchomiona sprawa prawna. - Za moich czasów minister spraw wewnętrznych z mocy prawa był odcięty od informacji operacyjnych, szczególnie tak chronionych jednostek, jak Biuro Wewnętrzne Policji - powiedział.
Dodał, że minister nie miał prawa takich informacji mieć ani zlecać. - Ani nie zlecałem, ani nie uczestniczyłem, ani nie wiedziałem, ani nie wykonywałem żadnych czynności w czasie pełnienia swoich funkcji publicznych, które mogłyby być przekroczeniem prawa - oświadczył. - Zakładanie, że jako minister zlecałem takie rzeczy, jest kłamstwem - dodał. - Jakimś dziwnym trafem zdarza się, że kiedy PiS zaczyna lansować projekt znacząco rozszerzający zdolności inwigilacyjne służb i policji, nagle w tym samym czasie okazuje się jakaś kolejna porażająca prawda o poprzednikach - stwierdził Sienkiewicz. Jako przykład podał Trybunał Konstytucyjny, w którego sprawie PiS również przypomina, co robiła PO. - Im brzydziej się PiS bawi, tym głośniej krzyczy o zbrodniach poprzedników - ocenił były minister.
Działania PO i PiS w kwestii Trybunału Konstytucyjnego skomentował metaforą: "z faktu, że ktoś ukradł dwie bułki z piekarni nie oznacza, że ktoś, kto potem spalił piekarnię, jest na tych samych zasadach".
Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24