- Wiem, że zrobiłem źle, że ta zażyłość przekroczyła pewne granice, ale to już nigdy się nie powtórzy - tak bronił się bielski sędzia oskarżony o związek z oskarżoną i korupcję. Sądu Najwyższego nie przekonał i został nieodwołalnie usunięty z zawodu.
Grzegorz W. to ważna postać tzw. sprawy bielskiej ośmiornicy. W listopadzie 2006 r. ówczesny wiceprokurator generalny Jerzy Engelking ogłosił, że w tamtejszym sądzie rejonowym funkcjonowała korupcyjna grupa sędziów i prokuratorów.
Głównym świadkiem był właśnie sędzia W. Gdy postawiono mu zarzut przyjęcia łapówki, mówił śledczym, że w bielskim sądzie i prokuraturze można u wielu osób za pieniądze załatwić korzystne dla siebie decyzje. Na podstawie jego zeznań próbowano uchylić immunitety kilkunastu bielskim sędziom - w większości nieskutecznie. Trwa śledztwo w sprawie fałszywego oskarżania sędziów przez W.
Sądził kobietę, z którą był w związku
Ostatecznie immunitet sędziowski stracił właśnie W. W toku śledztw wyszło na jaw, że przyjmował leki psychotropowe, miał problemy z alkoholem, a także, że - na przełomie lat 2005 i 2006 - utrzymywał intymne kontakty z oskarżoną, którą sądził i mimo to nie wyłączył się ze sprawy. Za kilkadziesiąt oszustw wymierzył kobiecie karę w zawieszeniu.
Za to przewinienie dyscyplinarne w zeszłym roku Sąd Apelacyjny w Katowicach wymierzył Grzegorzowi W. karę dyscyplinarną przeniesienia na inne stanowisko służbowe. Od tego orzeczenia odwołali się Grzegorz W., minister sprawiedliwości i Krajowa Rada Sądownictwa. W środę do sprawy powrócił Sąd Najwyższy.
"Wiem, że zrobiłem źle"
- Wiem, że zrobiłem źle, że ta zażyłość przekroczyła pewne granice - mówił na rozprawie Grzegorz W. Przekonywał, że już poniósł dolegliwą karę, że rozpadła mu się rodzina. - Chciałem się ze sprawy z udziałem tej pani wyłączyć, ale naciskano na mnie, bym jak najszybciej zakończył postępowanie - tłumaczył.
Sądu Najwyższego jednak nie przekonał. Sędzia przychylił się do wniosku rzecznika dyscyplinarnego Marioli Kornaszewskiej o usunięcie W. z urzędu. - Skoro pan sędzia W. mówi, że między nim a oskarżoną pojawiło się uczucie, powinien wyłączyć się ze sprawy, którą prowadził. Nie czyniąc tego, nadużył prawa i podważył zaufanie do sądownictwa. Nie był bezstronny i nie mamy gwarancji, że w przyszłości kwestia braku obiektywizmu nie powróci - uzasadniła swój wniosek Kornaszewska.
"Naruszył co najmniej pięć zasad etyki"
Wydając najsurowszą z kar dyscyplinarnych - usunięcie z urzędu - sędzia Tomasz Grzegorczyk mówił: - Chodzi przede wszystkim o to, że pan orzekał w sytuacji, w której w ogóle nie powinien pan orzekać. Nie wyłączył się pan ze sprawy i nie widział w tym nic złego. Naruszył pan co najmniej pięć czy sześć zasad etyki sędziowskiej.
Wyrok jest ostateczny i nie można już go zaskarżyć.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: SXC