Nie warto mówić o systemie losowego przydzielania spraw, tylko trzeba mówić o ministerialnym systemie przydziału spraw przez Zbigniewa Ziobrę - ocenił Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Do sprawy wytoczonej przez Markiewicza ministrowi sprawiedliwości został wylosowany sędzia Krzysztof Świderski, wcześniej trzykrotnie został wyznaczony do spraw posłanki PiS Krystyny Pawłowicz.
Sprawę, w której pozwanym jest minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, dostał do prowadzenia sędzia, który wydał już dwa wyroki korzystne dla Krystyny Pawłowicz, posłanki Prawa i Sprawiedliwości upływającej kadencji - napisał we wtorek "Dziennik Gazeta Prawna". Jak wyjaśnia gazeta, "chodzi o Krzysztofa Świderskiego, delegowanego do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie".
Dwie sprawy, w których orzekał sędzia Świderski, dotyczyły pozwania przez posłankę Pawłowicz szefa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka, a w trzeciej chodziło o pozew wytoczony Pawłowicz przez posła Platformy Obywatelskiej Sławomira Nitrasa.
W obu pierwszych przypadkach rozstrzygnięcia były korzystne dla posłanki PiS. Trzecia sprawa jest w toku.
Odpowiedź sądu, oświadczenie Pawłowicz
Redakcja tvn24.pl otrzymała wówczas w tej sprawie odpowiedzi z Sądu Okręgowego w Warszawie.
"Uprzejmie informujemy, że w 2017 r. nie było SLPS [Systemu Losowego Przydziału Spraw - przyp. red.] - wobec czego nie odbywały się żadne losowania sędziów. Przydział odbywał się na podstawie programu AUTO-WPŁYW spośród sędziów przydzielonych do Wydziału. SSR [Sędzia Sądu Rejonowego - przyp. red.] Krzysztof Świderski został delegowany do Sądu Okręgowego w Warszawie, gdzie przydzielony został do XXIV Wydziału Cywilnego, od dnia 1 września 2017 r. Wskutek decyzji Przewodniczącego Wydziału sprawy wpływające kierowane były wyłącznie do referatu sędziego Świderskiego do czasu osiągnięcia przez niego 125 spraw w referacie - wstrzymany został wówczas wpływ pozostałym sędziom" - napisano w odpowiedzi.
"Wszystkie trzy sprawy z udziałem Pani Krystyny Pawłowicz wpłynęły do tutejszego Wydziału we wrześniu 2017 r., wobec czego zostały skierowane do referatu sędziego Świderskiego" - sprecyzowano.
Do sprawy odniosła się wówczas również sama Pawłowicz. W oświadczeniu wysłanym do przewodniczącego nowej Krajowej Rady Sądownictwa Leszka Mazura i przytoczonym przez portal wPolityce napisała między innymi: "Na pierwszej rozprawie 'Nitras przeciwko Pawłowicz' mój pełnomocnik wniósł o wyłączenie Pana sędziego Krzysztofa Świderskiego, który się nie wyłączył i sprawę prowadzi nadal".
"Aż do piątku 4 października 2019 r. - nie wiedziałam też, że sprawę tę prowadzi sędzia Krzysztof Świderski. Sama do złożenia wyjaśnień nie byłam jeszcze wzywana. Na rozprawie 4 października 2019 r. - tym razem to Sławomir Nitras wniósł o wyłączenie sędziego. Nie znam powodów" - zapewniała posłanka.
"Kompletny brak nadzoru nad kierowanym przez niego urzędem"
"Teraz sędzia Świderski został wskazany do prowadzenia sprawy, jaką przeciwko ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze wytoczył Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich 'Iustitia'" - czytamy w "DGP". Markiewicz wystosował pozew w związku z tak zwaną aferą hejterską. Domaga się od ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego publicznych przeprosin i wpłacenia 50 tysięcy złotych na fundację Dom Sędziego Seniora.
W wydanym na początku października komunikacie Iustitia poinformowała, że Markiewicz złożył do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew "przeciwko Skarbowi Państwa, reprezentowanemu przez Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro" oraz "byłemu wiceministrowi Łukaszowi Piebiakowi, sędziemu zatrudnionemu w MS Jakubowi Iwańcowi, b. Prezesowi Sądu Okręgowego w Gliwicach Arkadiuszowi Cichockiemu, byłemu szefowi biura KRS Tomasz Szmydtowi oraz prezesowi Sądu Okręgowego w Rzeszowie i członkowi KRS Rafałowi Puchalskiemu".
Sprawa ma związek z tak zwaną aferą hejterską, w której Markiewicz czuł się poszkodowany. Tłumaczył, że pozywa "urząd ministra sprawiedliwości, zajmowany przez Zbigniewa Ziobrę, za kompletny brak nadzoru nad kierowanym przez niego urzędem".
- Pod jego okiem działała zorganizowana grupa pracowników, którzy wynosili poufne informacje i wykorzystywali je do nękania mnie. Pełną odpowiedzialność za to, co się dzieje w Ministerstwie, ponosi Zbigniew Ziobro. Jeśli pan minister nie umie sam wyciągnąć wniosków ze swoich błędów, musi mu o tym przypomnieć niezależny sąd - podkreślił wówczas Markiewicz.
- Pan sędzia Markiewicz powinien w pierwszej kolejności pozwać samego siebie, dlatego, że to on jest obrońcą systemowej patologii polskiego sądownictwa - komentował wówczas pozew Markiewicza minister sprawiedliwości. Ocenił również, że pozew jest "kolejną polityczną akcją" zmierzającą do wciągnięcia go "w spór wewnątrz skonfliktowanego środowiska sędziowskiego".
Jak napisał we wtorek "DGP", "system losowego przydziału spraw, który o tym zdecydował [o przypisaniu sędziego Świderskiego do procesu wytoczonego przez sędziego Markiewicza - przyp. red.], jest nadzorowany właśnie przez ministra sprawiedliwości i nie do końca wiadomo, na jakich zasadach działa".
"Ziobro ma niesamowite szczęście. Powinien grać w totolotka"
Markiewicz komentował to we wtorek w rozmowie z reporterem TVN24. - Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ma niesamowite szczęście. Powinien grać w totolotka, bo mógłby zawsze trafiać szóstkę - ironizował prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Jego zdaniem "nie warto mówić o systemie losowego przydzielania spraw, tylko trzeba mówić o ministerialnym systemie przydziału spraw przez Zbigniewa Ziobrę".
- W tym wypadku mamy do czynienia z dodatkową kumulacją, bo jest wyznaczony sędzia, który jest sędzią delegowanym, czyli jego los w danym sądzie zależy całkowicie od ministra sprawiedliwości. Jak się sędzia nie podoba (...), to z dnia na dzień, może go [minister - przyp. red.] wyrzucić z sądu, cofnąć delegację. Jak ktoś spełnia oczekiwania ministra, to taka osoba jest dalej w sądzie - tłumaczył Markiewicz.
Jego zdaniem "nie tak powinno wyglądać patrzenie na sądy, które są niezależne i które mają być bezstronne".
- My byśmy chcieli, żeby ten system - który jest systemem złym i jest pod całkowitą kontrolą ministra sprawiedliwości, czyli strony w tym postępowaniu - nie był stosowany w tej sprawie. Chcielibyśmy rzeczywiście losowego przydziału, a nie takiego, gdy ktoś wskazuje palcem, kto taką sprawę sądzi. Zobaczymy, czy taki wniosek, który został złożony, zostanie uwzględniony - dodał.
Oświadczenie resortu sprawiedliwości
Po publikacji tego tekstu zespół prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości przesłał do redakcji tvn24.pl oświadczenie. Dotyczy zasad, na jakich funkcjonuje System Losowego Przydziały Spraw. Czytamy w nim:
Autor: ads//now / Źródło: TVN24, PAP