Dwaj mieszkańcy Ornety oskarżeni o śmiertelne pobicie mężczyzny zbierającego puszki stanęli wczoraj przed sądem. Obaj przyznali się do winy.
Sławomir Ł. i Paweł Ch. są oskarżeni o to, że w nocy z 14 na 15 marca 2008 roku w Ornecie (Warmińsko-Mazurskie) śmiertelne pobili zbierającego puszki mieszkańca tego miasta - Stanisława K. Oskarżeni mają odpowiednio - 20 i 21 lat. W kwietniu zostali aresztowani. CZYTAJ WIĘCEJ
Śmierć Stanisława K. odbiła się szerokim echem w regionie, ponieważ była drugą tego typu w ciągu kilku dni w tym mieście. Przestępstwa zbiegły się także w czasie z likwidacją w Ornecie posterunku policji. Gdy tuż po śmiertelnym pobiciu Stanisława K. zamordowano mieszkającą samotnie kobietę, komendant wojewódzki policji w Olsztynie przywrócił w Ornecie posterunek policji. W mieście odbył się wówczas także szereg spotkań poświęconych bezpieczeństwu publicznemu.
Przypadkowa ofiara
Sławomir Ł. i Paweł Ch. w czwartek przed Sądem Okręgowym w Olsztynie poprosili o odroczenie procesu i mediacje. Sąd nie przychylił się do ich prośby, uznając, że zmierza ona wyłącznie do przeciągania sprawy. Oskarżeni przyznali się do winy. Powiedzieli, że pobili Stanisława K., bo mieli taką ochotę, a wybór ofiary był przypadkowy. Sławomir Ł. dodał, że chciał się w ten sposób odegrać, ponieważ kilka dni wcześniej on został pobity przez nieznanych sprawców. Oskarżeni przyznali, że bili ofiarę nogami od taboretu oraz kopali. Byli w tym czasie pijani.
Szukali karetki
Twierdzili także, że gdy zobaczyli, iż ofiara jest w kiepskim stanie, pobiegli do znajdującego się po przeciwnej stronie drogi pogotowia z prośbą o pomoc. "Dyspozytorka powiedziała, że nie ma karetki, bo wyjechała w teren. Prosiliśmy ją o wysłanie do pobitego pomocy jeszcze kilka razy" - wyjaśniali zgodnie. Sławomir Ł. przyznał nawet, że zadzwonił na policję, licząc, że funkcjonariusze przyspieszą przyjazd pogotowia.
Oskarżeni zadeklarowali, że chcą się dobrowolnie poddać karze i zadośćuczynić wdowie po zamordowanym. Sąd do środy dał stronom czas do uzgodnienia w tej sprawie stanowiska.
Mężczyznom grozi od roku do 10 lat więzienia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24