Najpierw zaatakował paralizatorem, potem związał łańcuchem, bił, wreszcie odgryzł ucho i penisa. Ofiara brutalnego ataku szału trafiła do szpitala. Napastnikowi grozi 8 lat więzienia.
Stan pacjenta jest stabilny, a lekarzom udało się przyszyć mężczyźnie ucho. Odgryzionego penisa nie odnaleziono.
Sprawca napadu, Wojciech S. został zatrzymany przez policję. Nie wiadomo, dlaczego zaatakował i brutalnie skatował mężczyznę.
Wojciech S. był znajomym państwa M. Przyjechał do ich gospodarstwa w miejscowości Świecie koło Leśnej (woj. dolnośląskie) w piątek po południu pod pretekstem pożyczenia lawety do przewozu łodzi. Czekając na przyjazd gospodarza wypił z jego żoną herbatę. Nic nie zapowiadało brutalnego ataku.
Furia? Próba kradzieży?
Obaj mężczyźni poszli razem do pomieszczenia gospodarczego, w którym poszkodowany trzymał lawetę. Gdy mocowali ją do auta Wojciecha S., ten zaatakował właściciela paralizatorem. - Wyprostowałem się i w tym momencie nastąpił atak. Nie spodziewałem się niczego. Objął mnie w połowie i poczułem mocne ukłucie z lewej strony na wysokości nerek – opowiada ofiara.
Znalazły go dzieci
Następnie napastnik zaczął go dusić i okładać pięściami i łańcuchem do piły motorowej, rzucał nim o ziemię, o przyczepę. W końcu odgryzł mu ucho i penisa. Uciekł, zanim żona zaczęła się niepokoić przedłużającą się nieobecnością męża. Pobitego znalazły dzieci.
Wojciech S. jest znany organom ścigania, miesiąc temu pobił w szkole nauczycielkę. Prokuratura wystąpiła o jego tymczasowe aresztowanie. Grozi mu 8 lat więzienia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24