- Teka komisarza ds. przemysłu nie jest już priorytetem rządu. To drugi wybór - mówi w wywiadzie dla "Newsweeka" przyszły polski komisarz Janusz Lewandowski. Ale rzecznik rządu wypowiedź koryguje, choć nie chce odpowiedzieć wprost, która teka jest dziś najważniejsza. - Nie ma prostych odpowiedzi na trudne pytania - zaznacza.
Według "Newsweeka" rząd uznał, że w dobie kryzysu teka komisarza ds. rynku wewnętrznego jest ważniejsza niż ten sam fotel "w przemyśle". Dlaczego? Bo komisarz od rynku dba przede wszystkim o to, żeby w Unii było jak najwięcej swobody gospodarczej, a w czasie kryzysu kraje członkowskie próbują za wszelką cenę wprowadzać bariery, które ochronią ich gospodarki.
Lewandowski od burzenia barier
- Nowy komisarz będzie musiał zwalczać takie bariery. Dotyczy to zwłaszcza rynku usług, który jest dla Polski kluczowy - mówi "Newsweekowi" Lewandowski. Jak zaznacza, teka przemysłowa to dziś już tylko plan "B". Na wszelki wypadek, gdyby oba plany spaliły na panewce, Donald Tusk układa dalszą kolejność "teczek komisarzy".
- Rząd jest w stanie zaakceptować jeszcze stanowisko komisarza ds. budżetu. W tej kadencji Unię czeka batalia o budżet na lata 2014-2020 - przypomina Lewandowski. W dalszej kolejności rozważane są według gazety teki: energetyczna, transportowa i polityki regionalnej.
Trudne pytania, enigmatyczne odpowiedzi
Daru układania tak szczegółowych scenariuszy co dziennikarze, nie ma jednak rzecznik rządu Paweł Graś. Polityk nie chce mówić konkretnie, która teka jest dziś dla Donalda Tuska opatrzona "najwyższym numerem" jeśli chodzi o priorytet. - Nie ma prostych odpowiedzi na trudne pytania. Wcześniej musi być wiadomo, kto będzie nowym szefem komisji europejskiej. (...) Skoro teraz nie wiemy, co będzie zawierała teka przemysłu, to nie możemy stwierdzić, że tylko ta nas interesuje. Najpierw one wszystkie (teki - red.) muszą być zdefiniowane - tłumaczy Graś.
Jak zaznacza "niezależnie od tego czy Jerzy Buzek zostanie szefem PE, polski rząd będzie się ubiegał o ważne teki w komisji europejskiej" - i to jedyna pewna rzecz. - Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość. Finał tych negocjacji to kwestia tygodni albo nawet miesięcy - przypomina rzecznik.
Źródło: "Newsweek", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24