Ponad 100 tys. zł zapłaci Kancelaria Premiera prywatnej firmie za wywieszanie flag z okazji wizyt zagranicznych gości. Już ogłoszono przetarg - pisze "Newsweek".
Współpracownicy Donalda Tuska postanowili kontynuować nieznaną szerzej, a ustanowioną za rządów Kazimierza Marcinkiewicza tradycję i rozpisali przetarg na tę nietypową usługę.
Zwycięzca przez kolejne dwa lata będzie pilnował, by m.in. na lotnisku i przed siedzibą premiera powiewały właściwe barwy i żeby nic nie wisiało do góry nogami.
Na pytanie „Newsweeka”, dlaczego nie mógłby się tego podjąć ktoś z etatowych pracowników kancelarii, jeden z urzędników odpowiedział: - To zajęcie bardzo stresujące. Na wetknięcie odpowiedniej flagi w odpowiednie miejsce w Warszawie ma się zwykle góra 1-2 dni. No i trzeba jeszcze wiedzieć, które państwo jaką ma.
Wpadki z flagami
Do najsłynniejszej wpadki doszło, gdy na samochodzie prezydenta RP umieszczono flagę Monako (odwrócone barwy Polski). Komentowana była też pomyłka z poprzedniej kadencji. Pracownicy ministerstwa spraw zagranicznych pomylili wtedy flagi Rosji i Czech. Podczas powitania ministra spraw zagranicznych Rosji Sergieja Ławrowa, przed wejściem do pałacyku MSZ wisiały flagi naszych południowych sąsiadów. Pracownicy ministerstwa błyskawicznie naprawili swój błąd i zamienili flagi Czech na flagi Rosji.
Źródło: newsweek.pl, tvn24.pl