Laura Czajka z Prokopowa w Wielkopolsce, wraz z mężem i czwórką małych dzieci, od tygodnia mieszkają w przyczepie kempingowej. Rodzina czeka na możliwość powrotu do własnego domu, zniszczonego przez ogień. Choć w pożarze stracili prawie cały dobytek, mają nadzieję, że uda im się wrócić do normalnego życia.
Czajkowie z przerażeniem myślą o zbliżającej się zimie. W przyczepie, w której mieszka rodzina temperatura spada poniżej zera, a w takich warunkach małe dzieci nie mogą mieszkać. - Wieczorem idziemy z dziećmi do brata i tam zostają do nocy albo z mamą, albo w nocy ich doglądam i pilnujemy też gospodarstwa - mówi Laura Czajka.
Domem będzie stara szopa
Pani Laura i jej mąż chcą na mieszkanie zaadaptować starą szopę. - Tu są przygotowane fundamenty do tego mieszkania, dwa pokoje, kuchnia i łazienka - mówi mąż pani Laury. Choć stracili już nadzieję, że do świąt będą mieli nowy dom wciąż wierzą, że z pomocą życzliwych ludzi uda się w końcu być razem. - Gdzieś musimy razem zamieszkać, nie będziemy przecież zawsze rozdzieleni - mówi pani Laura.
To będzie długa droga
Wiedzą jednak, że przed nimi długa droga, a zbudowanie domu będzie wymagało to sporo nakładów. - Tam jest bardzo dużo pracy, bo to był budynek tzw. gospodarczy, tam zboże, maszyny rolnicze, wszystko musieliśmy usunąć. Jednak żeby budowa mogła ruszyć potrzebne są nie tyle pieniądze, co przede wszystkim materiały budowlane.
Pomoc rodzinie zaoferowało już wiele osób, wśród nich także sąsiad. - Hurtownie budowlane, jakieś materiałów izolacyjnych, hydraulicznych, cokolwiek, no, każda pomoc jest potrzebna, każdy metr rury, każdy metr kwadratowy styropianu, czy wełny mineralnej na ocieplenie - mówi Roman Kołodziejczak. Poszkodowanym udało się uzbierać trochę materiałów, jednak wszystko wskazuje na to, że nowego tymczasowego i przede wszystkim ciepłego mieszkania przed Bożym Narodzeniem nie uda się przygotować, a to martwi najbardziej.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24