- Gwizdnięto mi moją jedyną rocznicę jaką mogłem mieć - powiedział w programie "Fakty po Faktach" Zbigniew Hołdys. - Nie mogę wejść na scenę i wystąpić w czasie, kiedy w tych obchodach 4 czerwca nie bierze udziału Lech Wałęsa - ubolewał muzyk.
Hołdys zdecydowanie odciął się od ostatnich kłótni politycznych wokół obchodów pierwszych wolnych wyborów w Polsce. - Ani 1 maja, ani 22 lipca to nie były nasze święta. Natomiast wydarzeń, których byłem uczestnikiem nie da się obchodzić, bo Polska jest podzielona i brakuje rozumu, by na jeden dzień się zjednoczyć - ocenił Hołdys.
Przypomniał również słowa byłego prezydenta, który powiedział, że nie weźmie udziału w żadnych świętach państwowych, ponieważ zastał obrażony przez IPN. Wałęsa ma żal do Instytutu o publikacje na swój temat, w których zarzuca się mu agenturalną przeszłość. W opinii Hołdysa to właśnie Wałęsa powinien być główną postacią zaplanowanych uroczystości.
- Na czele wtedy stał Wałęsa i koniec. Wtedy naród był zjednoczony i nie było żadnych podziałów - wyznał muzyk. W ostrych słowach skrytykował także obecne decyzje polityczne. - Dojrzali politycy powinni wiedzieć, że narodu nie powinno się dzielić a ich "psim obowiązkiem" jest naród takiego dnia jednoczyć - powiedział gitarzysta.
Wałęsa nie może się obrazić
Zupełnie inaczej udział Lecha Wałęsy w świętowaniu 4 czerwca widział drugi gość programu Ryszard Bugaj. - W demokratycznym państwie nikt mu (Wałęsie - red.) nie może zagwarantować, że książki Pawła Zyzaka zostaną spalona na stosie, a Kurtykę usunie się z IPN. Mamy z Wałęsą problem - powiedział Bugaj.
Jego zdaniem, zasadniczy błąd przy jego organizacji leży po stronie rządu. - Mnie się w głowie nie mieści, że premier nie zaczął organizacji od telefonu do przewodniczącego "Solidarności". Jak to jest możliwe, że zrobiono z tego święto europejskich elit? - pytał Bugaj. Nawiązał tym samym do "rządowej" części obchodów, na które do Krakowa zostali zaproszeni najważniejsi politycy z całej Europy.
Jego zdaniem jest jeszcze możliwe wyjście z impasu. Donald Tusk powinien powiedzieć do szefa Solidarności Janusz Śniadka i powiedzieć: "Źle to zaczęliśmy. Ale wróćmy do tego, bo są ważniejsze sprawy w tym kraju. Najostrzejsze spory zostawmy na potem".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24