Prokuratura zbada sprawę gróźb wobec Andrzeja Smyczyńskiego - dowiedzieli się dziennikarze "Kawalerii" TVN Warszawa. Śledczy przyznają, że zajęli się tym wątkiem po emisji ich czwartkowego programu. Brat jednego z pilotów CASY opowiadał w nim, jak ktoś próbował mu przeszkodzić w jego prywatnym śledztwie ws. katastrofy.
- Media ujawniły nowe okoliczności w sprawie i zostaną one wyjaśnione - potwierdził w rozmowie z portalem tvnwarszawa.pl ppłk. Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy prokuratury. Śledczy mają najpierw ustalić kto groził Smyczyńskiemu: wojskowi czy cywile. Od tego zależy czy sprawą dalej będą się zajmować wojskowe organy ścigania. "Zostaw sprawę Mirosławca, gnoju!" Andrzej Smyczyński jest bratem drugiego pilota CASY kpt Michała Smyczyńskiego. Na własną rękę próbuje dociec prawdy o tragedii, w której zginął kwiat polskiego lotnictwa. W programie "Kawaleria" ujawnił, że na ulicy pod jego domem zaczepiło go dwóch mężczyzn. Podjechali czarnym mercedesem z zasłoniętymi numerami rejestracyjnymi. Kierowca ostrzegł Smyczyńskiego: - Zostaw, gnoju, sprawę Mirosławca, bo jesteś na to za cienki. Wiemy dokładnie, gdzie mieszkasz, co robisz, z kim pracujesz, z kim się spotykasz. Jest to na razie prośba od wysoko postawionych panów w mundurach - powiedział. Na pożegnanie pokazał Smyczyńskiemu kaburę i wykonał ruch dłonią, jakby do niego wystrzelił.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24