Przed Sądem Rejonowym w Ostródzie rozpoczął się proces mężczyzny oskarżonego o posiadanie bez zezwolenia armaty. Mężczyzna nie przyznaje się do winy, twierdzi, że armata jest repliką broni, na którą nie trzeba zezwolenia.
Prokurator zarzuca 36-letniemu mieszkańcowi powiatu ostródzkiego, że przechowywał przez co najmniej 10 lat na swej posesji nielegalną broń, jaką jest armata. Grozi mu za to do 8 lat więzienia.
Potrzebni eksperci
Sąd odroczył proces do 24 września, kiedy wezwie biegłych, którzy wydali opinię w sprawie armaty. To ta opinia stała się podstawą do sporządzenia aktu oskarżenia przeciw mieszkańcowi powiatu ostródzkiego. Biegli z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia ocenili, że armata stanowi broń, na którą wymagane jest zezwolenie - nie jest bowiem repliką.
Armata kupiona w dobrej wierze
Mężczyzna przed sądem tłumaczył, że armatę czarnoprochową nabył 10 lat temu na Polach Grunwaldzkich od nieznanego mu mężczyzny, który był członkiem grupy rekonstrukcyjnej podczas obchodów rocznicowych. Do transakcji doszło po pokazie strzeleckim, w którym armata była używana. - Nie płaciłem za armatę pieniędzmi, ale wymieniłem na swoją armatę, którą kiedyś kupiłem na portalu aukcyjnym i z której nie można było strzelać, bo była atrapą, dodałem jeszcze butelkę dobrej wódki - powiedział oskarżony. Dodał, że nabył armatę pod Grunwaldem "w dobrej wierze, nie dopuszczając myśli, że jest nielegalna".
"Parę razy strzelałem"
36-latek przekonywał, armata jest repliką broni, "na którą nie trzeba mieć zezwolenia". Pytany przez sąd, czy strzelał z armaty, powiedział, "że tak, parę razy, ale były to wyłącznie wystrzały na wiwat w pobliżu posesji podczas sylwestra i obchodów święta 11 listopada". Podkreślił, że nie ukrywał tej armaty przed znajomymi ani sąsiadami. - Wszyscy wiedzieli, że ją mam - dodał. Zaznaczył, że w młodości interesował się militariami, ale tylko armatami czarnoprochowymi. Dodał, że teraz nie ma na to czasu, bo pracuje za granicą.
Breivik, ABW i armata
Na trop mieszkańca podostródzkiej miejscowości ABW i prokuratorzy wpadli, prowadząc postępowanie w sprawie polskiego wątku terrorysty z Norwegii Andersa Breivika. Rok temu Norweg użył około tony materiałów wybuchowych i dokonał zamachu bombowego w dzielnicy rządowej Oslo, zabijając osiem osób. Następnie na wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz młodzieżówki Norweskiej Partii Pracy, zastrzelił 69 osób, w większości młodych. Okazało się, że Norweg przygotowując się do zamachu, zaopatrywał się w chemikalia w sklepie internetowym w Polsce. Śledczy zaczęli sprawdzać innych klientów sklepu i w ten sposób trafili do właściciela armaty spod Ostródy.
Autor: km//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24