Nie wyniki finansowe, ale przynależność partyjna zdecydowały o wysokości ubiegłorocznych nagród dla burmistrzów stolicy, przyznanych przez prezydent Warszawy - wynika z utajnionego zestawienia, do którego dotarła "Rzeczpospolita". Hanna Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że jest odwrotnie.
Prezydent Warszawy nie chciała dziennikarzom gazety ujawnić wysokości nagród, powołując się na przepisy o ochronie danych osobowych. Taki krok nie może dziwić, bo pula nagród wyniosła - bagatela - półtora miliona złotych.
Komu ile?
Jak się okazuje, największe premie powędrowały do włodarzy wywodzących się z PO, mimo że nie mieli najlepszych wyników w wykonaniu budżetu. Jedna z największych nagród wysokości 36 tys. zł trafiła w ręce burmistrza Pragi-Północ - Piotra Zalewskiego, mimo że plan budżetu wykonał tylko w 80 proc., co plasuje go pod tym względem na ostatnim miejscu. Podobną sumę otrzymał burmistrz Białołęki, Jacek Kaznowski. Sześciu innych, związanych z Platformą, otrzymało po 32 tys. zł.
Natomiast burmistrz Ursynowa, Piotr Guział (komitet Nasz Ursynów), który z budżetem poradził sobie najlepiej, bo wykonał go w 114 proc. - dostał premię najniższą. W podziale kwartalnym raz był pozbawiony nagrody, a w pozostałych kwartałach dostawał 6 – 6,5 tys. zł. Warto odnotować, że Guział jest skonfliktowany z ratuszem, co gorsza - dostał od prezydent stolicy naganę.
Również burmistrz Rembertowa Agnieszka Kądeja ze Stowarzyszenia Lepszy Rembertów dostała mniej niż włodarze z PO. Czterokrotnie otrzymała po 6 tys. zł, co daje 24 tys. premii rocznie.
Jak podsumowuje gazeta, spośród pięciu najniżej nagrodzonych burmistrzów czterech to ludzie spoza PO.
Nagrody uznaniowe
Mamy najlepsze od lat wykonanie wydatków inwestycyjnych, najwyższe w historii przychody, wydatki na remonty w oświacie wzrosły o 30 proc., podczas gdy w całym mieście zmalały o 25 proc., przygotowaliśmy 200 nowych miejsc w przedszkolach. Czy to oznacza, ze źle pracujemy? Piotr Guział, burmistrz Ursynowa
Jak tłumaczy rzecznik, w ubiegłym roku na Białołęce m.in. rozbudowano trzy szkoły podstawowe, dzięki czemu powstało 1700 miejsc dla uczniów. – Z kolei Praga-Północ to dzielnica z bardzo dużymi problemami, które proporcjonalnie do liczby mieszkańców są jednymi z największych w mieście. Nie oznacza to oczywiście, że w innych dzielnicach jest mniej pracy – wyjaśnia Milczarczyk.
Tymczasem inni burmistrzowie nie kryją oburzenia. – Mamy najlepsze od lat wykonanie wydatków inwestycyjnych, najwyższe w historii przychody, wydatki na remonty w oświacie wzrosły o 30 proc., podczas gdy w całym mieście zmalały o 25 proc., przygotowaliśmy 200 nowych miejsc w przedszkolach. Czy to oznacza, że źle pracujemy? – mówi burmistrz Guział.
Jeśli przy nagradzaniu burmistrzów nie są stosowane jednolite zasady dla wszystkich, trudno mówić o obiektywizmie. Ireneusz Jabłoński, Centrum im. Adama Smitha
Podobnego zdania są eksperci. Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha uważa, że zmorą polskiego samorządu jest coraz większe upartyjnienie. – Jeśli przy nagradzaniu burmistrzów nie są stosowane jednolite zasady dla wszystkich, trudno mówić o obiektywizmie – ocenia.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24