- Myślenie, że trzeba poświęcić mnie, by ratować Instytut, to ślepa uliczka. W gruncie rzeczy chodzi o głowę prezesa IPN - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" były szef pionu badawczego IPN w Gdańsku dr Sławomir Cenckiewicz.
Historyk, współautor książki "SB a Lech Wałęsa", w rozmowie z dziennikarzem "Rzeczpospolitej" mówi o naciskach politycznych na IPN. Twierdzi on, że na jego odwołanie naciskał marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Wyjaśnia jednak, że nie były to naciski bezpośrednie. Według Cenckiewicza, Borusewicz miał dzwonić do dyrektora gdańskiego IPN i "czynił mu zarzuty", że do jednej ze szkół zaproszono małżeństwo Gwiazdów i Krzysztofa Wyszkowskiego. Zarówno oni jak i Borusewicz to główni bohaterowie sierpniowych strajków w 1980 roku (red.). Później do IPN miała dzwonić przedstawicielka biura marszałka Małgorzata Gładysz, która "w obcesowy sposób atakowała kierowniczkę pionu edukacyjnego" (Justynę Skowronek - red.).
- Dla mnie sam fakt, że jedna z najważniejszych osób w państwie wykonuje takie telefony, jest oburzający i może być traktowany jako forma nacisku i presji - mówi historyk.
"Nie chodzi o mnie"
Cenckiewicz przypomina wywiad, jakiego poseł PO Arkadiusz Rybicki udzielił 9 września gdańskiej TVP. Mówił w nim, że Platforma żałuje głosowania na kandydaturę Janusza Kurtyki, przy wyborze na prezesa IPN.
- Wymieniał w tym wywiadzie również moje nazwisko. Rybicki zdradził, że w całej sprawie nie chodzi o moją skromną osobę, ale prawdziwym celem jest Janusz Kurtyka - dodaje Cenckiewicz.
To "za Wałęsę"
Były już szef gdańskiego pionu śledczego IPN sugeruje, ze jego dymisja jest związana z publikacja książki o Lechu Wałęsie. - Z rozmowy telefonicznej z panią Gładysz wynikała jasna sugestia, że od czasu wydania książki Cenckiewicza i Gontarczyka należy się przyjrzeć działalności IPN, zwłaszcza w kontekście dyskusji o budżecie - mówi.
Czy chodzi mu tylko o domniemane naciski Bogdana Borusewicza? - Docierały do mnie sygnały, że padają groźby pod adresem IPN. Od dłuższego czasu mówiono, iż zarówno władze miejskie w Gdańsku, jak i kuratorium oświaty nie są zachwycone prowadzonymi przez IPN działaniami edukacyjnymi. Były też naciski polityczne - tłumaczy w "Rz" Cenckiwicz. Wymienia też m.in. groźbę obcięcia funduszy na działalność IPN o 30-40 mln zł.
Kurtyka proponował: zostań
Cenckiewicz rezygnację złożył 11 września. Prezes IPN Janusz Kurtyka we wtorek przyjął jego dymisję. Jak wyglądały rozmowy z szefem IPN?
- Sprawa ciągnęła się od tygodnia. Szef IPN proponował mi pozostanie w Instytucie, ale na stanowisku np. kierownika referatu badań naukowych, dokumentacji i zbiorów bibliotecznych - mówi "Rz" historyk.
Dlaczego odmówił: - Bo jak powtarzam, tutaj gra nie idzie o mnie, ale o cały IPN. Moim zdaniem myślenie, że trzeba poświęcić mnie, aby ratować Instytut, to ślepa uliczka. W gruncie rzeczy chodzi o głowę prezesa IPN i przyszłość tej niezmiernie ważnej i potrzebnej instytucji.
Źródło: Rzeczpospolita, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24