Przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na cel społeczny żąda Janusz Kaczmarek od Jarosława Kaczyńskiego. Kaczmarek poczuł się urażony słowami prezesa PiS, który nazwał go "agentem-śpiochem" i obarczył winą za niesfinalizowanie m.in. śledztw paliwowych.
Pozew wpłynął do Sądu Okręgowego w Warszawie. Termin procesu nie został jeszcze wyznaczony.
Kaczmarek (prokurator krajowy i szef MSWiA w rządzie PiS) żąda w pozwie, by Kaczyński przeprosił go i wyraził "szczery żal" za nieprawdziwe i krzywdzące zarzuty. Domaga się też, by Kaczyński zamieścił przeprosiny na swój koszt w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", dzienniku "Polska", "Newsweeku", "Polityce", "Wprost", "Gościu Niedzielnym" oraz na portalu internetowym PiS.
"To taki śpioch"
Kaczmarek to był po prostu człowiek drugiej strony, jak to niektórzy nazywają - taki "śpioch". Ktoś przez wiele lat nie wypełniał swojej funkcji, potem dostaje sygnał i zaczyna pracować jako agent
- Otóż on rzeczywiście bardzo zręcznie się wkupił w łaski naszego środowiska, parę rzeczywistych spraw załatwił, bo to bardzo sprawny i inteligentny człowiek, a następnie zaczął różnych układów bronić i dzięki temu, różne śledztwa nagle się okazywały niemożliwe, choćby to paliwowe - powiedział b. premier.
Kaczmarek: To nie prawda
Mam wrażenie, że wszystko, co złe, było przeze mnie. Niedługo pewnie dowiem się, że brak konta i prawa jazdy Jarosława Kaczyńskiego też jest moją winą
W czwartek Kaczmarek powiedział, że Kaczyński nie ma żadnego dowodu na prawdziwość swych słów.
By nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi wykazać prawdziwość swych twierdzeń lub chociaż dowieść, że działał w interesie społecznym.
Odwołanie ministra
Kaczmarka odwołano w sierpniu 2007 r. z funkcji szefa MSWiA, bo "znalazł się w kręgu podejrzenia" w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. ABW zatrzymała go pod koniec sierpnia 2007 r., razem z b. szefem policji Konradem Kornatowskim i ówczesnym szefem PZU Jaromirem Netzlem. Ma zarzut zatajenia spotkania z Ryszardem Krauzem w hotelu Marriott w lipcu 2007 r. i utrudniania śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA - za co grozi do 5 lat więzienia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24