Artur Dębski z Ruchu Palikota jest oskarżony o handel podróbkami wyrobów galanteryjnych. Parlamentarzysta zapewnia, że jest niewinny - pisze "Gazeta Wyborcza".
Proces Dębskiego rozpoczął się w poniedziałek przed sądem w Pruszkowie. Poseł odpowiada za wprowadzanie do obrotu wyrobów galanteryjnych oznaczonych chronionymi znakami towarowym firm Louis Vuitton i Burberry oraz uczynienie z tego stałego źródła dochodu. Grozi mu za to do pięciu lat więzienia. Poseł handlem zajmował się od lat 90. Był wspólnikiem firmy Portfex, towar sprowadzał z Chin. Sprzedawał je m.in. na Stadionie Dziesięciolecia, w Wólce Kosowskiej, na targowiskach, potem zaopatrywał hipermarkety i małe sklepiki.
Zapewnia, że jest niewinny Jak pisze "GW", w połowie lutego 2011 roku policjanci z wydziału przestępstw gospodarczych odnaleźli w magazynie firmy Dębskiego ok. 3 tysięcy sztuk wyrobów z wzorami charakterystycznymi dla Vuittona i Burberry. Dębski zapewnia, że jest niewinny. - Chińszczyzną handluję od dziecka, dlatego na znaki towarowe jestem elektryczny - powiedział "Gazecie" przed rozprawą.
W sądzie mówił, że nie miał świadomości, iż "kratka" Burberry jest znakiem towarowym, na który trzeba mieć zezwolenie i nie zamawiał celowo takiego właśnie wzoru. Zaznacza też, że wartość zakwestionowanego przez policję towaru to ok. 12,5 tys. złotych, tymczasem w magazynie Portfexu znajdował się towar o wartości ponad 2 mln zł.
W procesie oskarżony jest także były wspólnik Dębskiego, Norbert W. Gdy Dębski został posłem, wycofał się z prowadzenia firmy.
O sprawie Dębskiego pisała w lipcu "Rzeczpospolita". Według gazety, poseł, zasiadający w komisji ds. służb specjalnych mimo aktu oskrażenia otrzymał od ABW certyfikat bezpieczeństwa, uprawniający do wglądu w ściśle tajne informacje.
Autor: jk / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24