Zespół Zaufania to nowy pomysł klubu Platformy, by podnieść poziom etyczny swoich parlamentarzystów. Grupa posłów i senatorów "o wysokim autorytecie" ma przyjmować skargi na nieetyczne zachowanie swoich kolegów i rozstrzygać wątpliwości. Na funkcję moralnego autorytetu typowany jest Andrzej Czuma.
Po aferze hazardowej Platforma postanowiła opracować etyczne standardy dla polityków PO. - By nie było więcej rozmów na cmentarzu – wyjaśnia Jarosław Gowin, któremu powierzono zadanie.
Jak powiedział portalowi tvn24.pl Gowin, specjalny zespół, pod jego kierunkiem, napisał już preambułę i pierwszą, ogólną część kodeksu etycznego PO. Dokument ma być gotowy wiosną. Platforma planuje też stworzenie wewnętrznej instytucji na bieżąco kontrolującej kwestie etyczne. Początkowo miał być to rzecznik ds. etyki, ale pomysł nie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem w klubie. Pojawiło się inne, bardziej demokratyczne rozwiązanie.
- Rolę rzecznika może pełnić ciało kolegialne, tzw. Zespół Zaufania, złożony z posłów i posłanek o szczególnie wysokim poziomie etycznym - proponuje Gowin. Jego zdaniem odpowiednim kandydatem do zespołu byłby np. Andrzej Czuma: – To człowiek z autorytetem i życiowym doświadczeniem – argumentuje.
Jednocześnie Gowin – typowany jako niemal pewny kandydat na rzecznika ds. etyki - zapewnia, ze on sam nie wejdzie w skład zespołu, gdyż nie może czerpać korzyści z rozwiązań, które opracowuje.
W sieci o spotkaniach z lobbystami
- Przed nami prace nad budzącą najwięcej emocji częścią kodeksu, która ma wyznaczyć standardy etyczne na granicy biznesu i polityki - powiedział Gowin. Za wzór PO przyjmuje rozwiązania amerykańskie, tzn. pełną jawność, ale bez ograniczania kontaktów polityków z biznesmenami i lobbystami. - Myślę, że nie tylko kierownictwo klubu, ale całe społeczeństwo powinno być informowane o takich spotkaniach – powiedział Gowin. Mogłoby się to odbywać np. przez publikowanie informacji o nich w Internecie.
Powstający kodeks etyki prawdopodobnie nie będzie przewidywał żadnych sankcji. Poprzednio rozpatrywano opcję, by karą przewidzianą za złamanie zapisów kodeksu było m.in. pozbawienie miejsca na listach wyborczych. - Do tego nie potrzeba kodeksu etycznego. Jeśli zarzuty dotyczące uwikłania polityków Platformy w aferę hazardową się potwierdzą, a wszystko na to wskazuje, jest rzeczą oczywistą, że nie będzie dla nich miejsca na listach - zapewnia Gowin.
Przez rozmowy na cmentarzu
To już trzecia próba stworzenia kodeksu etycznego parlamentarzysty PO. Gowinowi powierzono prace nad kodeksem po aferze hazardowej. Jego poprzedniczka - Iwona Śledzińska – Katarasińska, pisała go, gdy okazało się, że poseł Andrzej Halicki zasiada w zarządzie spółki, która wygrała przetarg ogłoszony przez rządową agencję. Wcześniej do tego zadania przymierzała się Julia Pitera.
- My zakończymy pracę na wiosnę. Ale nie mogę zagwarantować, że kodeks wejdzie w życie. Potrzebna jest jeszcze akceptacja szefostwa klubu i dyskusja z udziałem wszystkich parlamentarzystów - zastrzega Gowin.
A o tym, że kodeks etyki by się przydał, przekonał się na własnej skórze. Wraz z byłym premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem urządzili w Sejmie konferencję promującą prywatne, komercyjne przedsięwzięcie, tzw. Szkołę Liderów Politycznych. Wykorzystanie autorytetu i infrastruktury Sejmu w tym celu uznano za nadużycie nawet w PO. - To był błąd, teraz bym go nie powtórzył. – deklaruje nam Gowin.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24