Z Bałtyku wyłowionych zostało sześć ton zagubionych i porzuconych rybackich sieci. To efekt akcji oczyszczania morza przez ekologów. Rybacy gubią sieci, ale one wciąż łapią ryby, których nikt nie wybiera.
Problem porzuconych sieci jest spory i trudno go rozwiązać. - Pomimo, że nie są one przez nikogo używane i ryby, które w nie wpadną nie trafią na nasze stoły, to tak naprawdę cały czas łowią - mówi Paweł Średziński z WWF Polska.
Ofiarami głównie ryby
Organizacja ekologów WWF alarmuje, że porzucone sieci zabijają tysiące ryb, których w Bałtyku i tak jest mało. Dlatego ekolodzy we współpracy z rybakami z Kołobrzegu przez całe lato łowili to, co do łowienia kiedyś służyło, choć już nie wiadomo komu.
Rybacy gubili i będą gubić sieci, ale te szybko osiadają na dnie i przestają być niebezpieczne. Choć zdaniem ekologów to tylko część prawdy. - Opadają na dno, te ryby tam gniją, potem te sieci znowu się unoszą - twierdzi Piotr Prędki z WWF Polska.
Czyszczenie wraków
WWF obliczyła, że każdego roku rybacy gubią lub porzucają nawet 10 tysięcy sieci, w które wpada 41 ton dorszy. Podczas letniej akcji ekolodzy wyłowili sieci o wadze sześciu ton, ale to kropla w morzu. Tym bardziej, że siatki z nie gnijącego plastiku mogą zalegać w morzu setki lat.
Dlatego ekolodzy oczyścili z sieci dwa wraki i planują sprzątać kolejne. Naukowcy są jednak sceptyczni. Profesor Tomasz Linkowski z Morskiego Instytutu Rybackiego uważa, że uwalnianie wraków z sieci będzie kosztowne, a przyrodzie raczej nie pomoże.
- Wrak jest kryjówką dla ryb. Nawet jak jest obrośniety w takim kokonie sieci, to on stanowi ochronę. Sieci nie stanowią śmiertelnej pułapki - uważa. Sieci mogą jednak okazać się niebezpieczne dla ludzi - nurków.
Rybacy: nie stać nas na zguby
WWF proponuje, by każdy znalazca porzuconych sieci mógł je bezpłatnie w porcie zutylizować. Postulują też obowiązkowe znakowanie siatek, by łatwiej ustalić właściciela. Ci zresztą szukają zwykle zguby do upadłego.
- Nikogo nie stać by kilkaset złotych co drugi dzień tracić - wyjaśnia Tadeusz Ginter, rybak z Gdyni-Orłowa.
Nowe przepisy już od roku nakazują rybakom zgłaszanie władzom morskim zgubionych sieci. Na razie to martwy przepis.
Źródło: Fakty TVN