Przez kilkaset metrów pociąg pchał przed sobą wrak samochodu, którego kierowca wjechał na przejazd kolejowy najprawdopodobniej lekceważąc opuszczone rogatki i sygnalizację. Do zdarzenia doszło w czwartek wczesnym popołudniem w miejscowości Turzynów (Wielkopolska). Kierowca zginął na miejscu.
Według relacji świadków samochód wjechał wprost pod nadjeżdżający pociąg. Rogatki były opuszczone, a sygnalizacja świetlna i dźwiękowa działały prawidłowo. Dobra była także widoczność. Nadjeżdżające pociągi było widać z odległości ponad kilometra.
Po zderzeniu pociąg towarowy zaczął gwałtownie hamować. Samochód jednak zaczepił o zderzak lokomotywy i maszyna ciągnęła go przez ponad 300 metrów. - Po dokładnych oględzinach miejsca wypadku okazało się, że kierowca zmarł na miejscu. Sam pojazd dosłownie rozpadł się na kawałki - poinformował Mariusz Sikorski z PSP w Kole. Joanna Tomczak z kolskiej policji powiedziała, że funkcjonariusze nadal badają miejsce wypadku.
Przystanek kolejowy w Turzynowie, na którym doszło do wypadku, znajduje się na trasie Warszawa - Poznań. Nie została ona jednak zablokowana. Ruch odbywał się sąsiednim torem, co mogło spowodować co najwyżej kilkuminutowe opóźnienia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24