- Platforma chce przy użyciu speckomisji kontrolować poprzednią władzę, a nie działanie służb - mówi w "Magazynie 24 Godziny" sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński.
Polityk PiS zarzuca PO, że chce ze speckomisji uczynić instrument do kontroli PiS. W ten sposób tłumaczy on decyzję Platformy o zmniejszeniu liczby członków tej komisji. PiS chciało, by zasiadało w niej siedmiu posłów, ale po głosowaniu w Sejmie liczbę członków komisji zredukowano do pięciu.
Julia Pitera z PO tłumaczy, że Platforma chce zmniejszyć zarówno liczbę sejmowych komisji jak i ich liczebność. - Im mniej członków w speckomisji, tym mniejsza szansa, że ważne informacje z niej wypłyną - mówiła posłanka PO. Jej zdaniem sprzeciw PiS wiąże się z pogłoskami o konflikcie w tej partii. - Sejmowe wieści z korytarza niosą, że w tej komisji chciałoby zasiadać dwóch panów: Antonii Macierewicz i Zbigniew Wassermann. Nie mogą się dogadać, który miałby zrezygnować, stąd też walka o dwa fotele w tej komisji - dodała.
Zarzut Pitery natychmiast odparł Brudziński. - Kampania wyborcza się skończyła. Czas na cud. Koniec z plotkami - mówił polityk PiS. - Przez tę zmianę z komisji została wyeliminowana z opozycja. Po dzisiejszym dniu trudno SLD nazywać opozycją - stwierdził Brudziński.
Julia Pitera przypomniała, że w poprzedniej kadencji PiS powołało komisję solidarnego państwa. - Zakres jej działania był niedorzeczny. Sprzeciwialiśmy się powołaniu tej komisji. Nie wprowadziliśmy do niej ani jednego posła - powiedziała Pitera. - Jak PiS nie chce mieć udziału w pracach speckomisji, to nikt go do tego nie zmusi - dodała.
Joachim Brudziński zarzucił PO, że nie tylko w speckomisji "sieje zamęt". - Poprzez próbę wciągnięcia Pawła Zalewskiego na stanowisko szefa komisji spraw zagranicznych Platforma chciała namieszać w PiS. Ale Zalewski to lojalny polityk i oparł się pokusie objęcia tego stanowiska - dodał. (Rano w Polskim Radiu Brudziński zapowiadał, że osobiscie będzie wnioskował o wyrzucenie Zalewskiego z PiS, jeśli ten przyjmie propozycję PO). - Akurat Paweł Zalewski nadaje się na to stanowisko. Nie było w naszej propozycji żadnej gry - tłumaczyła Pitera.
"Zaczęły się schody" - Skończyły się dobre czasy dla PO - obwieścił Joachim Brudziński z PiS. - Z pokorą podchodzimy do władzy. Nie zachłyśniemy się nią - ripostowała Julia Pitera z PO.
Sekretarz generalny PiS podkreślił, że już widać, iż PO, a zwłaszcza przyszły premier Donald Tusk zauważyli, że retoryka skuteczna w kampanii powoli nie przystaje do sytuacji. - Dobre czasy dla tej partii mijają. Zaczęły się schody - powiedział Brudziński. Julia Pitera z PO odpowiedziała mu, że jej partia z pokorą podchodzi do nowych obowiązków.
W odniesieniu do spotkania prezydenta Lecha Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem zwróciła uwagę na temat Radosława Sikorskiego. (Kandydat na premiera miał przedstawić prezydentowi kandydatów na ministrów). - Nie wiem, czy przyszły premier poznał jakieś nowe szczegóły o Sikorskim. Gdyby coś było na rzeczy i wystawiało na szwank dobre imię rządu albo kraju, to nie ryzykowałby i wycofał się z forsowania kandydatury Sikorskiego - stwierdziła Pitera.
Wcześniej media spekulowały, że prezydent nie może pogodzić się z porażką PiS w wyborach, stąd jego opór pod adresem Sikorskiego i plotki na jego temat, że ma coś na sumieniu. Brudziński zapewniał, że prezydent akceptuje wynik wyborów i powoła rząd w składzie, który przedstawił mu Donald Tusk.
Źródło: TVN24, PAP