- Spotkaliśmy się, by zabiegać o prawdę i bronić polskiej demokracji i wolności – mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński, podczas konferencji o Wolnych Związkach Zawodowych. Odbyła się ona w Sejmie bez Lecha Wałęsy, za to z udziałem jego przeciwników z dawnej opozycji. - Piszmy swoją historię sami - apelowała Anna Walentynowicz.
Walentynowicz o Wałęsie
Nad rozpoczętą w niedzielę przed południem w Sejmie konferencję z okazji 30. rocznicy powstania Wolnych Związków Zawodowych patronat objął prezydent Lech Kaczyński. CZYTAJ WIĘCEJ
Sam jednak - wbrew wcześniejszym wypowiedziom - nie wziął w niej udziału. Powód? Nadmiar obowiązków - poinformował doradca prezydenta, były premier Jan Olszewski. Podkreślając, że prezydent "z wielkim żalem" przyjął to, iż nie może przyjechać na spotkanie.
Obrady konferencji prowadził w Sejmie Antoni Macierewicz. Głos zabrał m.in. prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. - Spotkaliśmy się, by zabiegać o prawdę i prawo do niej, by bronić polskiej demokracji i wolności – mówił.
Walentynowicz na konferencji o Wolnych Związkach Zawodowych
Jego zdaniem, poprzez propagandę i forsowany system autorytetów, czyli ludzi, którzy mają o wszystkim rozstrzygać, próbowano zniszczyć prawdę, życie publiczne i intelektualne. - Jestem naprawdę szczęśliwy i zaszczycony, że mogę w takim gronie, razem z panią Anną Walentynowicz i innymi działaczami Wolnych Związków Zawodowych być na tej sali i walczyć o prawdę – powiedział Kaczyński, zbierając burzę oklasków od zgromadzonych.
"Wałęsa agentem"
Wtórowała mu Anna Walentynowicz. - Chcemy dawać świadectwo naszej historii. Piszcie swoją historię sami, bo inaczej napiszą inni i napiszą źle - mówiła, powołując się na słowa marszałka Józefa Piłsudskiego.
Walentynowicz podkreśliła, że WZZ założyli Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski i Antoni Sokołowski, a Lech Kaczyński z nimi współpracował udzielając porad prawnych, przez co miał problemy z pracą doktorską.
Potem mówiła o tym, że wśród związkowców byli agenci bezpieki - jednego z nich ujawniono. - Nie przypuszczaliśmy jednak, że ujawniając jednego agenta, zostawiamy pole do działania innemu agentowi - TW "Bolkowi", przysłanemu nam przez SB. Lecha Wałęsę poznaję w moim domu, w moim mieszkaniu, podczas spotkania konspiracyjnego, na którym miał wykład pan Lech Kaczyński - powiedziała Walentynowicz.
"Poszli na ugodę z komunistami"
W czasie konferencji przyjęto uchwałę, w której można przeczytać m.in.: "Pozostając wierni ideałom ruchu niepodległościowego oporu, Wolnych Związków Zawodowych i „Sierpnia 1980”, mamy szansę zrealizować program naszych marzeń, najpełniej wyrażony w haśle Polski Solidarnej, IV Rzeczypospolitej".
W uchwale napisano, że przy Okrągłym Stole i w Magdalence w 1989 roku decydującą rolę odegrali ci, który poszli na ugodę z komunistami. Według sygnatariuszy dokumentu, osoby te, za cenę współrządzenia, zgodziły się na przekształcenie nomenklatury komunistycznej w "warstwę posiadaczy kapitalistycznych", na wyprzedaż majątku narodowego oraz na uwolnienie zbrodniarzy od winy i kary. - Tworzona na takich zasadach III RP niewiele miała wspólnego z ideami Sierpnia 1980 r., WZZ i działającego wówczas ruchu oporu - oceniono.
Idźcie z Sejmu
Konferencja wywołała dużo kontrowersji. Stefan Niesiołowski z PO przekonywał w TVN, że gmach parlamentu nie jest na to odpowiednim miejscem. – Konferencję można zrobić o wszystkim: np. w Radiu Maryja była audycja o tym, że Polska jest sama sobie winna, że nie chciała iść z Hitlerem na Rosję. A David Irwing głosi z kolei tezę, że Hitler nie jest winny Holocaustu. Ta konferencja to będzie spektakl ludzi chorych z nienawiści, którzy od lat opluwają Wałęsę od 20 lat. Fałszowania historii, przedstawianie tezy, że agenci rządzą Polską – mówił Niesiołowski. - To błąd, że prezydent temu patronuje. To chluby mu nie przyniesie – podkreślił.
Uczestnicy programu "Kawa na ławę" podzieleni w ocenie konferencji
Bez nich nie byłoby Polski
Prezydencki minister Michał Kamiński ripostował: - Prezydent Lech Kaczyński patronuje konferencji, bo biorą w niej udział ludzie, tak jak choćby Anna Walentynowicz, bez których nie byłoby wolnej Polski. Ci ludzie mają prawo do oceniania wydarzeń, w których uczestniczyli. Skoro Lech Wałęsa ma prawo obrzucać ich inwektywami – stwierdził Kamiński, nie kryjąc jednocześnie oburzenia słowami Niesiołowskiego. - Porównywanie Anny Walentynowicz do ludzi negujących Holocaust, jest haniebne. Tak zasłużonych ludzi nie powinno się obrażać.
- To Lech Kaczyński i prawicowi publicyści usprawiedliwiają zachowania ludzi, którzy gwiżdżą na Wałęsę i Borusewicza – przekonywał Niesiołowski.
- Proszę, żeby pan powściągnął język w debacie publicznej – uspokajał go Kamiński.
A młodzież patrzy
Z kolei Eugeniusz Kłopotek z PSL ubolewał, że ludzie „Solidarności” wzajemnie się opluwają i wykańczają, a młodzi ludzie, którzy uczą się historii najnowszej, muszą na to patrzeć.
- Pewna grupa próbuje zafałszować historię. Ale nie uda się przemleć Wałęsy – stwierdził.
Źródło: TVN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ PAP/Radek Pietruszka