Bez prawa jazdy, z dwoma promilami w wydychanym powietrzu, łamiąc wszelkie możliwe przepisy drogowe uciekał przed policją. 41-letni kierowca przykuł uwagę funkcjonariuszy tym, że jechał bez włączonych świateł. Policjanci chcieli zatrzymać go do kontroli, zamiast tego musieli ruszyć w pościg.
Pościg miał miejsce na peryferiach Pilzna (podkarpackie). - Policjanci zauważyli, że polonez jedzie bez włączonych świateł. Chcieli go więc zatrzymać do kontroli. Kierowca jednak zignorował wyraźny znak policji i przyspieszył - relacjonuje podinsp. Paweł Międlar z policji w Rzeszowie.
Musieli przed nim uciekać
Rzecznik mówił, że mężczyzna jechał "brawurowo i wbrew wszelkim przepisom". - Wyprzedzał na skrzyżowaniach, ignorował podwójną ciągłą linię, zmuszał jadących z naprzeciwka do ucieczki na pobocze, uniemożliwiał zajechanie mu drogi przez policję - wymienia Międlar. Kiedy wreszcie funkcjonariuszom udało się zatrzymać poloneza, jego kierowca wysiadł z samochodu i zaczął uciekać. Policjantom szybko jednak udało się obezwładnić 41-latka.
- Miał ponad dwa promile w wydychanym powietrzu. W samochodzie było dwóch jego kolegów. Również pijanych. Żaden nie miał zapiętych pasów - poinformował rzecznik.
Kierowcy grozi kara do dwóch lat więzienia. - Zapewne przez wiele lat nie będzie mógł także zrobić prawa jazdy. Odpowie także za mniejsze wykroczenia jak: nie zatrzymanie się do kontroli, nieprawidłowe wyprzedzanie i nadmierną prędkość - poinformował Międlar.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Policja Rzeszów/TVN24