Spodziewali się, że zapłaci 25 tys. zł, ale wystarczyło nieco ponad 18 tys. zł, by Janusz Palikot został posiadaczem prezydenckiego pióra, które nie chciało "podpisać" Traktatu Lizbońskiego. Przy okazji poseł PO przekazał Lechowi Kaczyńskiemu obraz króla, co za kołnierz nie wylewał.
Pióro włoskiej marki Stipula, które zostało przekazane przez prezydenta na cele charytatywne (fundacji TVN "Nie jesteś sam), poseł PO wylicytował na internetowej aukcji za 18,1 tys. zł. Choć prezydencki minister Paweł Wypych nie ukrywał, że spodziewał się wyższej kwoty. - Powyżej 25 tys. zł. - mówił w "Faktach" Wypych podkreślając, że prezydent był przekonany, iż pióro kupi poseł Palikot.
Sam poseł PO przyznał, że to okazja, którą trudno było przepuścić. Nie udało mu się wynająć prezydenckiej willi w Klarysewie (program PiS pisał tam Jarosław Kaczyński), ani kupić mieszkania Zbigniewa Ziobry (miało pójść na opłatę przeprosin w mediach, które nakazał zamieścić sąd w związku ze sprawą dr G.) na siedzibę muzeum IV RP, które polityk Platformy chce utworzyć.
Obraz za pióro
- Mam nadzieję, że pióro wyląduje w izbie pamięci, gdzie to, co się między 2005 a 2007 rokiem wydarzyło, będzie m.in. przez nie reprezentowane - mówił Palikot, prezentując wylicytowany przedmiot, który odebrał z rąk ministra Wypycha w programie "Dzień dobry TVN".
Sam nie odmówił sobie przy tej okazji złośliwości i przekazał Lechowi Kaczyńskiemu obraz z kolekcji Czartoryskich. - XVI-wieczne popiersie Ludwika XIV, zwanego królem słońce. Króla, który pod wieloma względami przypomina Lecha Kaczyńskiego, m.in. dlatego, że za kołnierz nie wylewał - powiedział Palikot.
Źródło: TVN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn