Na warszawskim Starym Mieście padł dorożkarski koń. Jego właściciel zapewnia, że zwierzę nie było zmęczone, bo przez ostatni miesiąc odpoczywało od pracy. Straż dla Zwierząt, której pracownicy zajęli się sprawą, stwierdziła, że koń był ociężały i dawno nie pracował w upale.
- Woźnica tłumaczy, że koń miał kolkę, ale być może był po prostu przepracowany. Na pewno to sprawdzimy - zapewnia w rozmowie z tvn24.pl rzecznik Straży dla Zwierząt w Polsce Zbigniew Gruda. Komendant główny Straży, który zaznacza, że teraz zwierzę trafi "na sekcję do Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego". - Wtedy będzie można powiedzieć coś więcej - dodaje.
Koń nie był zmęczony
Właściciel konia zapewnia, że zwierzę na pewno nie było przemęczone, bo przez ostatni miesiąc w ogóle nie pracowało. - Ja byłem chory. To pierwszy dzień po tej przerwie. Nie mogę już mówić, bo serce mnie boli od razu - ucina woźnica.
Zwierzę nie zniosło tak dużego wysiłku. Lekarz weterynarii, który przyjechał na miejsce, stwierdził, że przyczyną zgonu było przeciążenie układu krwionośno-oddechowego. Koń był gruby, ociężały, ostatnio mało się ruszał. Tak nagła i radykalna zmiana oraz upał okazały się śmiertelną dawką.
Świadkowie podkreślali, że zwierzę osunęło się nagle. Do zdarzenia doszło na ul. Freta, pod bramą Barbakanu. Policja nie udziela komentarzy. - Tam był lekarz weterynarii, były odpowiednie służby. My tylko zabezpieczaliśmy to miejsce - usłyszeliśmy w biurze prasowym Komendy Stołecznej Policji.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. KONTAKT TVN24