We wtorek Rada Ministrów podejmie decyzję czy przyznać miastu Ełk dodatkowe tereny należące obecnie do gminy. Mieszkańcy i radni gminy Ełk wznowili w poniedziałek strajk w tej sprawie. Pierwsi boją się, że mogą stracić dopłaty unijne do ziemi. Drudzy, nie chcą zrezygnować z wpływów z podatków.
Protest mieszkańców i radnych gminy został wznowiony w poniedziałek wieczorem. Mieszkańcy przyszli do budynku urzędu gminy, gdzie będą czekać na wtorkową decyzję Rady Ministrów. Na ścianach rozwiesili transparenty "Gmina Ełk ma prawo do rozwoju" i "Mieszkańcy gminy Ełk nie chcą do miasta".
Walka toczy się o 2 tys. hektarów ziemi, należącej obecnie do gminy. Władze gminy nie chcą stracić wpływów z podatków, a tutejsi rolnicy - unijnych dotacji.
Decyzję, kto zyska, a kto straci na ziemi, podejmie dziś rząd. Ten może jednak odłożyć w czasie wniosek władz miasta, co by oznaczało, jak poinformował TVN24 wojewoda warmińsko-mazurski, że do sprawy urzędnicy powróciliby dopiero za pół roku.
Głodówka w urzędzie
Protest mieszkańców gminy trwa od zeszłego poniedziałku. Wcześniej demonstracja miała charakter głodowy, w efekcie kilka osób zasłabło a wójt Antoni Polkowski trafił do szpitala.
Demonstrujący wydali także oświadczenie, w którym mogliśmy przeczytać: "głodujący mieszkańcy gminy Ełk chcą, by rząd podjął decyzję w spokojnej atmosferze, w oparciu o wiedzę merytoryczną oraz zgodnie z opinią mieszkańców i radnych gminy Ełk oraz wojewody warmińsko-mazurskiego oddalił wniosek miasta o jego rozszerzenie".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24