Posłowie z byłej komisji śledczej, badającej okoliczności śmierci Krzysztofa Olewnika uważają, że jego rodzina mogła ukrywać dowody przed prokuraturą. - Komisja i prokuratura powinny znać nagrania rozmów Olewników - powiedział Paweł Olszewski z PO, komentując doniesienia tvn24.pl, że Włodzimierz Olewnik potajemnie nagrywał spotkania z ministrami sprawiedliwości. Marek Biernacki, były szef komisji twierdzi, że nagrania pomogłyby posłom lepiej zbadać nieprawidłowości w pracy prokuratury i policji.
Posłowie nie kryją zaskoczenia informacją o potajemnym nagrywaniu ministrów sprawiedliwości: Andrzeja Kalwasa oraz Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Nagrań tych rodzina Olewników nigdy nie przekazała ani prokuraturze, ani sejmowej komisji śledczej, która w poprzedniej kadencji Sejmu badała nieprawidłowości w pracach policji i prokuratury, poszukujących Krzysztofa Olewnika i jego porywaczy.
Rzetelne śledztwo prokuratury
- To ukrywanie dowodów przede wszystkim przed gdańską prokuraturą, która bardzo rzetelnie prowadzi śledztwo w sprawie prawdziwych przyczyn porwania i zabójstwa Olewnika – mówi tvn24.pl poseł Olszewski. Dodaje, że te nagrania byłyby też potrzebne komisji śledczej. – Bardzo krytycznie oceniam nagrywanie osób bez ich wiedzy i zgody, a jeszcze bardziej krytycznie nieprzekazywanie takich dowódów odpowiednim organom – dodaje Olszewski.
Porównać z zeznaniami
Włodzimierz Olewnik w rozmowie z tvn24.pl przyznał, że nagrywał ministrów sprawiedliwości. Twierdził, że to jego prywatne nagrania. Dodał, że nagrał także Ryszarda Kalisza, byłego szefa MSWiA w rządach lewicy. Komisja śledcza poświęciła Kaliszowi sporo miejsca w swoim końcowym raporcie. – Nie wiedzieliśmy, że Olewnik nagrywał także ministra Kalisza. Relacje o przebiegu rozmów z nim znamy głównie z relacji rodziny Olewników. Gdybyśmy znali treść nagrań to moglibyśmy porównać zeznania z nagraniami – mówi poseł Marek Biernacki, były szef komisji śledczej.
Nie wiedzieliśmy, że Olewnik nagrywał także ministra Kalisza. Relacje o przebiegu rozmów z nim znamy głównie z relacji rodziny Olewników. Gdybyśmy znali treść nagrań to moglibyśmy porównać zeznania z nagraniami poseł Marek Biernacki, były szef komisji śledczej
Zgodziłby się "bez problemu"
Andrzej Kalwas powiedział PAP natomiast, że nie wiedział, iż rozmowa z nim jest nagrywana, ale gdyby go o tym uprzedzono, zgodziłby się "bez problemu". - Nie sądzę, by w tym nagraniu było coś istotnego dla śledztwa, ale oceni to prokuratura - dodał.
- O rozmowach z Olewnikami zeznawałem w prokuraturze i przed komisją śledczą. To było w sierpniu 2005 r. Ojciec Krzysztofa Olewnika i jego siostra chcieli, bym przeniósł śledztwo z Warszawy do Olsztyna. Nie zgodziłem się na to, bo wiedziałem, że prowadzący śledztwo prokurator Radosław Wasilewski jest na tropie i rzeczywiście - gdy 2 listopada 2005 r. przekazywałem mój urząd Zbigniewowi Ziobrze, zatrzymany został jeden ze sprawców - Sławomir Kościuk - mówił PAP Kalwas.
"Mam nadzieję, że mnie nie nagrano"
Oburzenia nie kryje były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. - Jestem wyjątkowo niemile zaskoczony tą informacją. Nigdy bym nie przypuszczał, że ktoś może nagrywać drugą osobę i rozmowę, która jest prowadzona - zaznaczył. Były szef resortu sprawiedliwości powiedział, że on sam, kiedy był ministrem i prokuratorem generalnym, rozmawiał z Włodzimierzem Olewnikiem .- Mam nadzieję, że nie byłem nagrywany - podkreślił Kwiatkowski, dodając, że rozmowa z Olewnikiem była dla niego "ważna i trudna".
O rozmowach z politykami członkowie rodziny Olewników wielokrotnie opowiadali publicznie, często powołując się na ustalenia, czy obietnice, które miały padać w trakcie spotkań. Według źródła PAP pozyskane właśnie nagrania mogą m.in. posłużyć śledczym do zweryfikowania treści rozmów. W tym samym celu prokuratorzy przesłuchają Ćwiąkalskiego, Kalwasa oraz inne osoby, które były uczestnikami rozmów z rodziną Krzysztofa Olewnika.
Śledczy gdańskiej prokuratury apelacyjnej i funkcjonariusze CBŚ przeszukali domy rodziny Olewników 17 listopada w związku z nowymi ustaleniami w śledztwie, dotyczącym uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa.
Po przeszukaniach Włodzimierz Olewnik kategorycznie oświadczył, że przekazywał organom ścigania wszystkie dowody. Zapewnił też, że w 2001 r. w domu jego syna Krzysztofa nie było monitoringu.
Pełnomocnik nie wiedział
Pełnomocnik rodziny mec. Bogdan Borkowski powiedział, że nie wiedział o dokonywanych przez Włodzimierza Olewnika nagraniach. - Pan Włodzimierz Olewnik twierdzi, że dokonywał nagrań dla własnego bezpieczeństwa, mając na uwadze to, co działo się w śledztwie w sprawie uprowadzenia, a potem zabójstwa jego syna, w tym nieprawidłowości, do których dochodziło - oświadczył. Dodał, że według Olewnika nagrania miały "charakter prywatny", a ich celem była dokumentacja przebiegu rozmowy, gdyż niektóre z osób, z którymi rozmawiał wówczas Olewnik - jak wynika z jego relacji - potem wypierały się tego, co powiedziały wcześniej.
Prokuratura nie komentuje
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku odmówiła komentarza do informacji, że Olewnik nagrywał rozmowy. - Nie komentujemy ustaleń dotyczących przedmiotów zabezpieczonych podczas przeszukań - powiedział rzecznik PA w Gdańsku Krzysztof Trynka. Dodał, że śledczy nadal prowadzą analizę zgromadzonych materiałów.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24