Ponad tysiąc osób, w tym Marek Edelman i Adam Michnik, uczestniczyło w Krakowie w spotkanie z Janem Tomaszem Grossem, autorem "Strachu". Ponad dwugodzinna dyskusja przebiegła bardzo spokojnie, a wiele wypowiedzi publiczność nagradzała oklaskami.
Podczas czwartkowego spotkania publiczność przywitała Grossa i innych uczestników dyskusji oklaskami. Minutą ciszy uczczono pamięć 20 ofiar katastrofy wojskowego samolotu transportowego CASA C-295M, który w środę wieczorem rozbił się pod Mirosławcem .
Wbrew obawom, spotkania nie zakłócili działacze Narodowego Odrodzenia Polski, którzy przed Audytorium Maximum UJ, gdzie odbywała się prezentacja książki, urządzili pikietę. Kilkunastu działaczy NOP skandowało przed budynkiem "Kłamca, kłamca", "Wyrwać chwasta", "Każdy to powie, nie chcemy Grossa w Krakowie".
Demon za kurtyną milczenia
Prof. Joanna Tokarska-Bakir, antropolog kultury z UW, mówiła, że antysemityzm w Polsce to "taki demon, który dopiero jak się obejrzy w lustrze, zobaczy jak wygląda, to może się rozpęknąć". - Książka Grossa jest szansą na takie lustro - oceniła Tokarska-Bakir.
Według Marka Edelmana, po wojnie mordowanie Żydów i akty przemocy wobec nich były możliwe, bo istniało społeczne przyzwolenie na to i "kurtyna milczenia" wobec takich przypadków. - I ludzie się tego wstydzą, ale bierny świadek też jest mordercą -podkreślił Edelman.
- Człowiek jest złą bestią i to trzeba wyplenić - mówił ostatni przywódca powstania w Getcie Warszawskim. - Miną lata. Trzeba wychowania od przedszkola, od dzieciństwa. Musi wymrzeć to pokolenie, które widziało Zagładę, bo to pokolenie ma albo wstyd i nie mówi, albo nienawiść, albo śpi na tych samych poduszkach - dodał. Podkreślił też, że nie uważa, że książka Grossa spowoduje przełom.
- Zobaczycie, że za rok nikt już nie będzie o niej mówił - stwierdził Edelman, Pytany, dlaczego został w Polsce, mimo że wielu jego przyjaciół wyjechało, odparł: - Bo chciałem.
"Gdzie jest Kościół?"
Zdaniem Adama Michnika, książka Grossa jest fragmentem sporu polsko-polskiego, Jak zauważył redaktor naczelny "Gazety Wyborczej", nawet najbardziej brutalni krytycy tej książki nie twierdzą, że Gross pisze nieprawdę. - Oni się nie zgadzają, że można zerwać taki rodzaj patriotyczno-narodowo-katolicko-politycznej poprawności i pisać językiem tak radykalnym - mówił Michnik.
Kiedy polski Kościół, polski episkopat (...) powie: jesteśmy dumni z bp. Kubiny i wstydzimy się dokumentu bp. Kaczmarka? michnik na autorskim grossa
Dalej podkreślił, że "kluczowym szokiem" jest dla niego ujawnienie w książce Grossa listu bp. Kaczmarka o pogromie kieleckim do ówczesnego ambasadora USA. - Pytanie, które stawiam i rzucam jak butelkę z listem w morze: "Kiedy polski Kościół, polski episkopat, kard. Dziwisz, abp Nycz, prymas Glemp powiedzą: jesteśmy dumni z bp. Kubiny i wstydzimy się dokumentu bp. Kaczmarka" - mówił Adam MIchnik.
- Polska będzie taka, jaki będzie polski Kościół rzymskokatolicki. Jeżeli Kościół rzymskokatolicki będzie te sprawy zamiatał pod dywan i będzie nas uczył konformizmu, obłudy, zakłamania, hipokryzji w tych sprawach, to tacy właśnie będziemy - konformistyczni, oportunistyczni, zakłamani, hipokryci - stwierdził Michnik.
Oklaskami zebrani przyjęli krytykę Michnika pod adresem o. Tadeusza Rydzyka oraz "Naszego Dziennika" za wydrukowanie listu bp. Kaczmarka. Kilka osób po tych słowach - które padły na początku spotkania z Grossem - wyszło z sali.
Tomasz Gross opisuje w "Strachu" akty antysemityzmu w powojennej Polsce, tłumacząc je poczuciem winy Polaków z powodu własnej postawy wobec holokaustu, oraz chciwością - jego zdaniem wielu Polaków skorzystało materialnie na zagładzie Żydów. Gross twierdzi, że w latach 1944-1947 na terenie Polski zamordowano ok. 1,5 tys Żydów, których nazywa "ofiarami polskiego antysemityzmu".
Źródło: PAP, tvn24.pl