Te same objawy, ta sama zachorowalność i to samo niebezpieczeństwo uszkodzenia mózgu - tak o powrocie odry na antenie TVN24 mówił lekarz Marcin Rawicz. Podkreślał, że by ustrzec się przed chorobą, trzeba się szczepić.
W Kalifornii, Waszyngtonie, Oregonie, Kolorado i Nevadzie zakażonych wirusem odry zostało już ponad 80 osób. Najwięcej, bo aż 68 w Kalifornii. Jak wskazują lekarze, wszystkie te zachorowania pochodzą prawie na pewno od jednej osoby.
Wszystko zaczęło się przed świętami Bożego Narodzenia. Jedna z osób odwiedzających Disneyland w Kalifornii pojawiła się w parku rozrywki z odrą. Nie wiadomo, w jaki sposób się nią zaraziła i kim jest. Po miesiącu wiadomo jednak, że w pięciu amerykańskich stanach choruje już kilkadziesiąt osób.
Niezmieniona odra
Marcin Rawicz, anestezjolog dziecięcy na antenie TVN24 zwracał uwagę, że jak widać odry przez lata nie udało się definitywnie wyeliminować. - Te same objawy, ta sama zachorowalność i to samo niebezpieczeństwo uszkodzenia mózgu - mówił o obecnych zachorowaniach na odrę.
Jak wskazywał, szczepionka na odrę nie zmieniła się przez lata. - Powinna być dalej szczepiona. A jeśli nie jest szczepiona, to są skutki. Widać, jak jest zaraźliwa, po przykładzie ze Stanów Zjednoczonych - podkreślił.
"Szczepcie dzieci"
- Niektórych ludzi nie stać na szczepienia, część ludzi po prostu szczepić się nie chce - zauważył.
Skrytykował fakt, że wielu rodziców nie szczepi swoich dzieci. - Nie mogę tego zaaprobować. Nie mogę zgodzić się z tym, że kilkadziesiąt lat ogromnych zdobyczy medycyny, które pozwoliły na to, że dzieci nie chorują, nie umierają, nie zostają kalekie, zostały wrzucone do kubła tylko dlatego, że powstała kasta ludzi, którzy uznali, że dzieci szczepić nie trzeba - tłumaczył.
Jak zaznaczył, najgroźniejsze choroby zakaźne w Polsce są te same, co na całym świecie: gruźlica, odra, tężec.
Autor: nsz/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock