Kiedyś bito i przesłuchiwano tam polskich patriotów, dzisiaj siedzibę ma tu Służba Kontrwywiadu Wojskowego. W piwnicach pilnie strzeżonego budynku funkcjonuje jedno z najbardziej niezwykłych muzeów w Polsce - Muzeum Zbrodni Komunizmu.
W budynku przy ulicy Oczki 1 w Warszawie zjawiliśmy się punktualnie o 13.00 w piątek. Ludziom z zewnątrz wolno tam wchodzić tylko tego dnia tygodnia. Czasem w sobotę. Wszystko zależy od tego, jak uda się umówić z koordynatorem do spraw muzeum, panem Grzegorzem.
Komórka koordynatora
Bito, przesłuchiwano po to, by zatrzymane osoby, nawet tylko podejrzane, szybko przyznały się do winy Muzeum
Przez pierwsze bramki przechodzimy zaraz przy wejściu. Sprawdzają nam dokumenty idziemy dalej. Jesteśmy blisko „strefy bezpieczeństwa 2”.
Telefony w szufladka i pistolet za pasem
– Nie ma tu tajnych dokumentów ani niczego, czego panowie zobaczyć nie powinni. – tłumaczy pan Grzegorz. Już w strefie druga kontrola. Proszę prywatne telefony włożyć do tej szafki. – Mówi zdecydowanym głosem strażnik w niebieskim mundurze.
Przy ścianie stoi kilka szafek z malutkimi szufladkami, w których mieszczą się tylko telefony komórkowe. Jeszcze wykrywacz metali i już tylko korytarz dzieli nas od piwnicy budynku, gdzie przez lata pracowały WSW i WSI. Mijamy kolejne drzwi z napisami: "Wstęp tylko dla Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, oficerów…". Więcej nie zdążyliśmy przeczytać, bo cały czas towarzyszył nam umundurowany żołnierz Służby Kontrwywiadu Wojskowego z pistoletem w kaburze przypiętej do skórzanego pasa. - Już jesteśmy, za ile mam po Państwa przyjść? – zapytał. - Za jakąś godzinkę – odprawił go pan Grzegorz.
Jesteśmy w piwnicach budynku Służby Kontrwywiadu w wojskowego w Muzeum Zbrodni Komunizmu – Głównego Zarządu Informacji.
Przesłuchania, drżenie, brak snu
Siedzibę GZI zorganizowano na wzór radzieckiego wojskowego kontrwywiadu, który w latach 1944-1956 splamił się dziesiątkami zabójstw członków polskiego podziemia i całkiem przypadkowych ludzi. Przez więzienie kontrwywiadu w podziemiach jego siedziby przez 11 lat jego istnienia przewinęło się 17 tys. osób. Niektórzy siedzieli tam tylko kilka dni, inni przez wiele miesięcy. Brutalne przesłuchania, dręczenie w celach, brak snu i nieustające zagrożenie życia towarzyszyło przebywającym tam wrogom władzy ludowej - tym prawdziwym i wyimaginowanym.
W podziemiach wykonywano też egzekucje – w ciemnych kazamatach zginęły m.in. dwie młode sekretarki ministerstwa obrony i dezerter z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Chociaż więzienie formalnie zlikwidowano w czasie październikowej odwilży i przerobiono na archiwum, to jeszcze w latach 80-tych byli tam przetrzymywani więźniowie. Ostatnim z nich w 1985 r. był Józef Szaniawski, współpracownik płk. Ryszarda Kuklińskiego.
Wojciech Bojanowski, Maciej Tomaszewski
Zorganizowane grupy osób chętnych do zwiedzenia muzeum proszone są o zgłaszanie się telefoniczne do Koordynatora ds. Muzeum – Grzegorza Kubaszewskiego – tel. 605-95-19-59. Muzeum dla tych zorganizowanych grup jest czynne w piątki od godz. 16 – tej i w soboty. Wejście do budynku od strony ul. Oczki.
Źródło: tvn24.pl, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Bojanowski/Maciek Tomaszewski