Deweloper nas oszukał – twierdzą mieszkańcy nowego budynku w Pruszczu Gdańskim. Jak zmierzyła jedna z lokatorek z pomocą ostrza noża - w ścianach jej mieszkania tworzą się szczeliny głębokie na kilkanaście centymetrów. - Gdy z apartamentów utworzono kilka małych kawalerek, budynek zaczął się sypać - uważają poszkodowani właściciele lokali.
Mieszkańcy są zaniepokojeni, bo szczeliny w ścianach cały czas się pogłębiają. - Na początku była mała rysa, coraz bardziej się wydłużała, a teraz przechodzi przez pół ściany – demonstrowała reporterom jedna z lokatorek, Jolanta Błaszkowska.
Z jednego pięć mieszkań
Pechowe mieszkania zostały kupione dwa lata temu. W każdej klatce, według projektu, były dwa mieszkania – na parterze siedemdziesięciometrowe, na piętrze dwupoziomowy 150-metrowy apartament. Według lokatorów ściany budynku zaczęły pękać, gdy z apartamentów utworzono kilka małych kawalerek.
Żądają więc, by budynek został doprowadzony z powrotem do pierwotnego stanu. Oprócz tego złożyli w prokuraturze doniesienie przeciwko deweloperowi - o spowodowanie zagrożenia katastrofą budowlaną.
Deweloper: nie wyznaczono terminu naprawy
Według dewelopera, pęknięcia można uznać za minimalne. - To są pęknięcia grubości jednego milimetra. Takie zarysowania, które są naturalnym zjawiskiem przy osadzaniu się budynku – tłumaczył Kazimierz Kolędy w rozmowie z reporterami TVN24.
Zaznaczył przy tym, że nie uchyla się od obowiązku naprawy gwarancyjnej, z tym, że lokatorzy nie wyznaczyli jej terminu. Stwierdził też, że nic mu nie wiadomo, by z apartamentów utworzono kawalerki.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24