- Minister Klich nie po raz pierwszy nie powiedział prawdy. Próbował manipulować informacją - stwierdził Mariusz Kamiński z PiS. W ten sposób poseł skomentował informacje portalu tvn24.pl, że to nie Rosjanie, a Polacy są odpowiedzialni za rezygnację z rosyjskiego nawigatora na pokładzie Tu-154. Zaprzecza temu - nadal - szef MON, który na obronę swojego zdania przekonuje: - Są na to stosowne dokumenty.
Przeczy to zapewnieniom ministra obrony Bogdana Klicha. Twierdził on, że o rosyjskiego nawigatora występował 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego jednak Rosjanie nie przedstawili takiej osoby.
Według polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy, Moskwa nie powinna dać zgody na lądowanie bez obecności lidera.
Kamiński: Klich politycznie odpowiedzialny za katastrofę
Faktem zaskoczony nie jest poseł PiS Mariusz Kamiński. - To jest akurat nie nowość w postępowaniu pana ministra Klicha - powiedział. I dodał: - Minister Klich nie po raz pierwszy nie powiedział prawdy. Próbował manipulować informacją.
Jego zdaniem, szef MON zaprzeczając w "rozpaczliwie próbował zrzucić z siebie odpowiedzialność" i obciążyć innych.
Kamiński uważa, że Klich "od początku ponosił polityczną odpowiedzialność za katastrofę". - Jako minister obrony nadzorował 36. pułk, odpowiedzialność za przeprowadzenie transportowe tej wizyty - argumentował.
- Jeżeli takich informacji będzie pojawiało się więcej, to oczywiście śledczy zadecydują o tym, czy minister Klich będzie miał postawione zarzuty karne, a o jego odpowiedzialności zadecyduje - podsumował.
Klich zaprzecza. "Są na to stosowne dokumenty"
W piątek Klich pytany o sprawę podkreślił, że nie zmienił w jej zdania. - Strona polska zrezygnowała z lidera, a konkretnie 36. pułk zrezygnował, dlatego że na czas nie dostał lidera od strony rosyjskiej - wyjaśnił.
Jak powiedział, 18 marca 36. pułk lotniczy wystąpił do Rosji o lidera oraz o mapy terenu lotniska w Smoleńsku. - Ponieważ w ciągu dwóch tygodni nie otrzymał od Rosjan ani jednego ani drugiego, a wizyty miały się odbyć lada moment, jak twierdzą dowódcy i lotnicy z 36. pułku, zdecydował się 31 marca na rezygnację z lidera - dodał.
Na koniec podkreślił: - Tak dokładnie wygląda prawda. Są na to stosowne dokumenty.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24