- Jest to stawianie sobie kolejnego celu, wyzwanie, przeżycie czegoś niesamowitego, a oprócz tego nawiązuje też do wartości sentymentalnych, bo do Krakowa przyjeżdżałem jeszcze jako zdrowy człowiek - tak o planowanym zdobyciu Kopca Kościuszki mówił w TVN24 Janusz Świtaj. Niepełnosprawny, który jeszcze niedawno walczył o prawo do eutanazji, organizuje teraz wyprawę na "nasze K2".
Sparaliżowany, 33-letni Janusz Świtaj z Jastrzębia-Zdroju, podopieczny Fundacji Anny Dymnej "Mimo wszystko", obecnie kompletuje ekipę składającą się z osób niepełnosprawnych, które chciałyby razem z nim zdobyć jedno z krakowskich wzgórz - Kopiec Kościuszki.
Wyruszą 12 maja. - Mamy już trzech uczestników, pozostałych pięciu wyłonimy na podstawie konkursu, jaki ogłosiliśmy wraz z fundacją Anny Dymnej - mówił Świtaj, zachęcając jednocześnie do wysyłania listów motywacyjnych z odpowiedzią, dlaczego chce się wziąć udział w tej akcji.
Marzył o tym w szpitalu
Sam - jak przyznał - oprócz chęci niezwykłego przeżycia, chciałby spełnić swoje dawne marzenie. - Do Krakowa przyjeżdżałem jeszcze jako zdrowy człowiek. Będąc na wycieczce klasowej, z rodzicami, z dziewczyną - chodziłem przeważnie po najbardziej popularnych miejscach jak rynek, planty czy wzgórze wawelskie. Kopiec Kościuszki miałem zawsze w swoich myślach - opowiadał Świtaj. - Gdy leżałem na sali OIOM-u i słuchałem Radia RMF i sygnał był nadawany z Kopca, zawsze sobie wyobrażałem, jak on wygląda. A teraz będę mógł tam pojechać i przewodniczyć wyprawie wejścia na sam szczyt Kopca Kościuszki, naszego K2 - mówił z dumą.
Pytany o przygotowania, zapewnił, że przede wszystkim sam się "wewnętrznie motywuje". - Tuż przed wejściem poćwiczę, wypiję napój energetyzujący i będę gotowy, aby zdobyć nasz szczyt - mówił. Dodał, że jego forma jest "w porządku", a "siły pod kontrolą".
Janusz Świtaj w maju 1993 r. miał wypadek motocyklowy, w wyniku którego doszło do zmiażdżenia rdzenia kręgowego i złamania kręgów szyjnych. Jest sparaliżowany, oddycha za pomocą respiratora. Zrobiło się o nim głośno, gdy publicznie zaczął walczyć o prawo do eutanazji.
"Już w tym momencie są zwycięzcami"
Ambasadorem wyprawy Świtaja została Kinga Baranowska, zdobywczyni siedmiu ośmiotysięczników. - Bardzo go podziwiam i będę go bardzo mocno dopingować do tego, żeby udało się stanąć na szczycie - powiedziała Baranowska w rozmowie z TVN24. - Cieszę się, że powstała taka inicjatywa i że im się chce – to jest najważniejsze - dodała.
Podkreśliła, jak trudne jest to przedsięwzięcie. - My sobie nie zdajemy nawet sprawy, z jakim wysiłkiem, jaką siłą woli to jest związane dla nich. Dla mnie oni już w tym momencie są zwycięzcami, to jest cudowna inicjatywa - oceniła.
KK = K2
Himalaistka, Anna Czerwińska, zwróciła uwagę na grę słów: Kopiec Kościuszki - czyli K2. Według niej, w takiej wyprawie najważniejsza jest zespołowość. – Ważne jest, by ci ludzie mieli wspólny cel i by jeden drugiemu pomagał - mówiła w TVN24. - Jeżeli nie jestem w stanie ja wejść, to będę się cieszyć z wejścia innych ludzi - dodała.
Sama podjęła się już kilku wypraw, by zdobyć ten prawdziwy K2. Przyznała jednak, że jak dotąd to jej się nie udało i wejście na tę górę wciąż pozostaje jej celem i motywacją. O niebezpieczeństwie takich wypraw przekonała się już podczas pierwszego podejścia, kiedy zginęła jej koleżanka. Kobiecą wyprawą kierowała wówczas legendarna himalaistka, Wanda Rutkiewicz. - Ta góra to potężny przeciwnik - oceniła Czerwińska.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24