Białostocka policja zatrzymała trzech mężczyzn podejrzanych o kradzieże paliwa z maszyn jednego z podlaskich przedsiębiorców. Sprawę nagłośniły "Fakty" TVN, kiedy okazało się, że policja umorzyła śledztwo w tej sprawie, mimo wyraźnych nagrań, których dostarczył sam poszkodowany.
Do zatrzymań doszło w poniedziałek rano w trzech mieszkaniach znajdujących się na białostockich osiedlach Słoneczny Stok i Starosielce. Zatrzymani to trzej mieszkańcy Białegostoku w wieku od 19 do 20 lat. Wszyscy usłyszą zarzuty kradzieży przeszło tysiąca litrów paliwa.
Jednocześnie okazało się, że dwaj mężczyźni już wcześniej usłyszeli zarzuty dotyczące kradzieży i włamań do samochodów.
Wszystkim zatrzymanym grozi maksymalnie kara 5 lat pozbawienia wolności.
Wyraźne nagrania nie wystarczyły
Sprawa dotyczy serii kradzieży paliwa, do jakich doszło w grudniu ub. roku. Dzięki ukrytym kamerom, poszkodowanemu przedsiębiorcy Krzysztofowi Chrabołowi udało się nagrać sprawców.
- Zaniosłem te materiały na policję i byłem pewny, że znajdą (złodziei - red.), że jest to kwestia czasu - mówił Chraboł w rozmowie z "Faktami" TVN. Początkowo otrzymał jednak informację, że śledztwo w jego sprawie umorzono z powodu "niewykrycia sprawców".
Funkcjonariusze zapewniali wówczas, że zrobili wszystko, by znaleźć przestępców. - Wytypowany był prawdopodobny sprawca, natomiast weryfikacja nie potwierdziła tych informacji - wyjaśniał wówczas podinsp. Andrzej Baranowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Po tym, jak "Fakty" TVN zainteresowały się sprawą złodziei paliwa i małej skuteczności policjantów, komendant wojewódzki policji polecił przeprowadzić postępowanie wyjaśniające.
Zobacz materiał "Faktów" TVN z 19 lutego:
Autor: ts/kk / Źródło: tvn24.pl, Fakty TVN