- Po roku rządzenia PiS już zderzył się z tą ścianą, która zawsze występuje i nie tylko PiS się z nią zderzył. Praktyka kampanii wyborczej to jedno, a praktyka rządzenia to drugie - mówił w programie "Fakty po Faktach" były premier Leszek Miller, odnosząc się do niezrealizowanych obietnic składanych przez PiS w kampanii wyborczej, m.in. dotyczącej kwoty wolnej od podatku, która miała wynieść 8 tys. zł.
- Politycy często mówią to, co ludzie chcą usłyszeć, a prawda w takich przypadkach jest zwykle na końcu - mówił Miller na temat niezrealizowanej obietnicy PiS o podniesieniu kwoty wolnej od podatku.
"Nawet emeryci nie zostaną tą regulacją objęci"
- Pamiętam dokładnie, jak w expose pani premier Szydło powiedziała, że kwota wolna w wysokości 8 tys. złotych zostanie wprowadzona w pierwszych stu dniach jej rządów - dodał. - Sto dni dawno minęło i nie ma 8 tys., tylko jest 6,6 tys. - stwierdził.
Miller zauważył, że "nawet emeryci nie zostaną tą regulacją objęci".
"PiS już zderzył się z tą ścianą"
We wtorkowych "Faktach po Faktach" wicepremier Mateusz Morawiecki zapewniał, że rząd dotrzymał obietnicy "w takim stopniu, w jakim mogli jej dotrzymać". - Premier Morawiecki często występuje jako taki interesujący kaznodzieja, on głosi dobrą nowinę, ale jeżeli nawet ta dobra nowina jest dla niego przekonywująca, to nie jest wiarygodna dla wielu milionów Polaków - skomentował te słowa Miller. - Tak jest w każdej kampanii politycznej - nadmiar zapowiedzi przekracza możliwość ich realizacji. W ugruntowanych demokracjach parlamentarnych to wyborcy dokonują eliminacji tych zapowiedzi, które uważają, że są niewiarygodne - ocenił były premier. - Po roku rządzenia PiS już zderzył się z tą ścianą, która zawsze występuje i nie tylko PiS się z nią zderzył. Praktyka kampanii wyborczej to jedno, a praktyka rządzenia to drugie. Boleśnie się PiS o tym przekonuje, że praktyka rządzenia jest trudniejsza, niż to się wydawało - dodał.
Miller o emeryturach: słowo "skandaliczne" jest zbyt miękkie
Miller skomentował też zmiany w emeryturach dla byłych funkcjonariuszy SB. Według rządowego projektu każdy, kto choć jeden dzień przepracował dla SB lub milicji będzie miał obniżoną emeryturę. Świadczenia nie będą wyższe niż 2 tysiące złotych. - Wydaje mi się, że słowo "skandaliczne" jest tutaj zbyt miękkie - powiedział były premier. - Wprowadza się zasadę, iż jeżeli funkcjonariusz tzw. służb mundurowych, to dotyczy również milicji, a także straży pożarnej, przepracował choć jeden dzień przed 1 lipca 1990 roku, czyli przepracował jeden dzień w tzw. komunie, to jego emerytura nie będzie taka jak jego kolegów, którzy byli młodsi - dodał. - To oznacza, że może np. 25 lat pracować w tej nowej Polsce i zostać potraktowany jak śmieć, jak ktoś kogo można kopnąć bez wytłumaczenia, dlaczego to się robi - stwierdził Miller. - Czy ci strażacy, którzy przed 1990 rokiem ratowali ludzki dobytek, ludzkie mienie, ludzkie życie i zdrowie, a potem pracowali już w tej nowej Polsce, czy oni zasługują na to, żeby ich kopnąć? - zapytał. Przypomniał, że "w 1992 roku po raz pierwszy podjęto próbę ograniczenia tych emerytur". - Wtedy Lech Wałęsa zawetował tę ustawę i dołączył do tego uzasadnienie, które jest wykładem rozumienia państwa prawnego. Zdaje się, że to uzasadnienie napisał znakomity prawnik Lech Falandysz - powiedział. - On tam po prostu podaje, że zasada odpowiedzialności zbiorowej nie może być akceptowana w żadnym cywilizowanym państwie - dodał. - W uzasadnieniu pana prezydenta Wałęsy mówi się wyraźnie, że można obniżyć emeryturę, a nawet całkowicie ją cofnąć, ale tylko w jednym przypadku - w wyniku procesu sądowego i wyroku sądu. Tylko to wtedy wynika z Konwencji Praw Człowieka i obowiązującego prawa - przypomniał Miller.
"Rzepliński popełnił błąd"
Były premier mówił też o wyborze kandydatów na prezesa TK. Zgromadzenie Ogólne sędziów TK wyłoniło w środę trzech kandydatów - Marka Zubika, Stanisława Rymara i Piotra Tuleję - których przedstawiono do wyboru prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Stało się tak, mimo że ZO odbyło się przy braku wymaganego kworum wynoszącego 10 osób. - Prezydent oczywiście stwierdzi, że ta uchwała nie ma mocy prawnej. I będzie miał oczywiście rację dlatego, że ona zapadła przy braku kworum - skomentował to Miller. Zdaniem byłego premiera taka decyzja nie powinna zapaść. - Uważam, że pan Rzepliński popełnił błąd. Dał amunicję swoim dotychczasowym krytykom, którzy od jutra rozwiną te wszystkie wątki pokazujące, że pan profesor Rzepliński staje ponad prawem, że dla niego prawo jest tylko i wyłącznie instrumentem - powiedział. - Można było potraktować to jako konsultację i nawet w tym znaczeniu poinformować pana prezydenta, ale nie można temu spotkaniu nadawać mocy prawnej i traktować go jako Zgromadzenie Ogólne sędziów dlatego, że to jest bardzo łatwe do zakwestionowania i prezydent bardzo łatwo to zakwestionuje - ocenił Miller.
Autor: mart/tr / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24