- Konfrontacja powinna być odłożona, ale szkoda, że zaważyły o tym względy formalno-prawne. Strata czasu. Mogłem być dziś z rodziną - mówił po przerwanej konfrontacji w Sejmie Janusz Kaczmarek. Jerzy Engelking bronił się, że ma prawo zaznajomić się z protokołem ze swoich zeznań, który liczy, bagatela, ponad 200 stron.
Komisja śledcza ds. nacisków zdecydowała w czwartek o przerwaniu konfrontacji byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka i byłego zastępcy prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga. Powodem było niepodpisanie przez Engelkinga protokołu z jego kwietniowych zeznań przed komisją, do którego prokurator ma liczne zastrzeżenia. Nie ma także protokołu z wczorajszego przesłuchania Engelkinga. Eksperci uznali, że w takiej sytuacji względy formalne decydują o przerwaniu konfrontacji do czasu podpisania protokołów.
Kaczmarek: szkoda
- Szkoda, że zaważyły o tym elementy formalno-prawne i szkoda, że pan prokurator Jerzy Engelking w swoim czasie nie hołdowal tym elementom legalistycznym i prawno - porządkowym - ocenił Kaczmarek po zakończeniu komisji. Jak przyznał, nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. - Sądziłem, że konfrontacja nastąpi i porozmawiamy merytorycznie - powiedział.
Dodał, że sam podpisał protokoły ze swoich zeznań. Jego zdaniem również, protokół z przesłuchania Engelkinga nie jest nieważny.
Engelking: mam prawo zaznajomić się z protokołem
Z kolei Jerzy Engelking na pytanie, dlaczego nie podpisał protokołu ze swoich zeznań, odpowiada: - Mój protokół liczył 229 stron, z którymi mam prawo dogłębnie się zaznajomić - skomentował. Jak dodał, był zaskoczony faktem, iż w treści tego protokołu znajdują się rozbieżności.
-Porównałem zapis w tymże protokole z ogólnodostępną relacją telewizyjną z przesłuchania i znalazłem wiele nieścisłości, o których nie będę państwu mówił. Te wszystkie nieścisłości zawrę w swoich uwagach - powiedział. Jak dodał, ma 19 zastrzeżeń co do treści protokołu.
jk//mat
Źródło: TVN24, PAP